Wracam jak bumerang z kolejną infografiką. Wykorzystuję swój zapał i chęć do nauki/prowadzenia bloga/kontaktu z Wami na 100%. Tym dzisiejszym rysunkiem chcę rozpocząć nowy "dział", który co jakiś czas będzie pojawiać się przy okazji lekcji suahili, czyli "kwa neno jingine..." (czyt. kła neno dżingine), co można przetłumaczyć jako nasze polskie "innymi słowy". O co chodzi? Ano o rozszerzenie swojego słownictwa.
piątek, 19 kwietnia 2019
wtorek, 16 kwietnia 2019
HAKUNA MATATA... czyli wracamy do suahili! :)
Tak jest kochani! Wracam do lekcji suahili. Troszkę w innej formie niż wcześniej, ale mam nadzieję, że równie pomocnej. Od jakiegoś czasu zakochana jestem w obrazkowej nauce języków obcych. Od dłuższego czasu zarywam noce w poszukiwaniu inspiracji na różnych forach i stronach internetowych (inspirujące są eduNOTATKI na fb <3). Uwielbiam w taki sposób uczyć się "smaczków" po angielsku, a ostatnio pokusiłam się nawet o stworzenie kilku swoich rysunków... po suahili! Nie są one jeszcze doskonałe, ale spełniają swoją rolę. Korzystamy z nich z Małą Czekoladką. Właściwie to głównie pod niego zaczęłam tworzyć kolorowe rysunki/grafy, tak, żeby w jakiś sposób zainteresować go nauką języka suahili. Być może nie są one odkrywcze, ale dla nas bardzo pomocne.
niedziela, 14 kwietnia 2019
Lecimy do Legolandu! :)
Po prawie 20 latach znowu tu wracam. I to z Synkiem! :)
Nie wiem kto się bardziej cieszy, ja, czy Mała Czekoladka. Ciekawa jestem, czy po tak długim czasie cokolwiek zostało w mojej pamięci. Czasami próbuję wrócić myślami do tamtej wycieczki, ale jedyne co pamiętam to mżawka, karuzela, z której nie chcieliśmy schodzić z koleżankami z klasy - wciąż krzyczałyśmy: "Repeat, repeat" (na takim mniej więcej był nasz poziom angielskiego w tym okresie hehehe) oraz duży talerz frytek + wielki kotlet z kurczaka bez jakiejkolwiek surówki i całkowity zakaz picia coli (podano nam mega gorącą herbatę, a wszyscy byliśmy tak spragnieni, że wręcz błagaliśmy o coś zimnego do picia. Moja koleżanka zbuntowała się i jako jedyna wyłamała się i kupiła colę, którą piłyśmy w ukryciu! Dzięki Słomka!).
W dużej mierze moje braki pamięci tłumaczy otumanienie Aviomarinem, po Danii podróżowaliśmy autokarem, a ja niestety należę do tych "szczęśliwców", którzy zmagają się z chorobą lokomocyjną :/ Nawet nie pamiętam, czy mam jakieś zdjęcia z tego wyjazdu - muszę poszukać w wolnej chwili!
Subskrybuj:
Posty (Atom)