sobota, 19 października 2013

Czekoladowy Dinopociąg.

Wracam do Was na dobre. Postaram się pogodzić prowadzenie obu blogów. Za dużo niesamowitych chwil ucieka mi między palcami. Często łapię się na tym, że zwyczajnie zapominam co robiliśmy w danym miesiącu. Tak być nie może! :) Niech ten wpis będzie początkiem "starego" bloga :)

Co prawda, nie nadrobię tych wszystkich tygodni "z poza blogowania", ale postaram się chociaż na bieżąco informować co słychać u Naszego Czekoladowego Szczęścia.


Dzisiaj będzie pociągowo. To ostatnio jedno z najczęściej wspominanych wydarzeń z życia Czekoladki. Nie ma się co dziwić. W dzisiejszych czasach, niektóre dzieci częściej podróżują samolotami niż pociągami. Ja jestem z tej ery, w której takie przejażdżki były na porządku dziennym. Aż trudno mi uwierzyć, że to był pierwszy ŚWIADOMY przejazd Czekoladki pociągiem. I znowu do Warszawy :) Pierwszej ma prawo nie pamiętać - miał niecałe 4 miesiące {TUTAJ relacja} :) Ale tą podróż na 100% zapamięta. Czekał na nią od bardzo dawna i chyba właśnie to sprawiło, że nie miał najmniejszych problemów z wytrzymaniem 3h z Krakowa do Warszawy :)

Jak to było? Może na początku wyjaśnię, co nas zmotywowało do ponownego odwiedzenia stolicy. Event fitnessowy. Tak, tak. Jestem z tych matek, które chcą mieć dziecko cały czas przy sobie i które lubią zwiedzać świat ze Szkrabem u boku. O samym evencie możecie przeczytać tutaj. Króciutko tylko powiem, że było to związane z moją wielką pasją, czyli życiem w stylu FIT :) A, że Czekoladka też jest Fit, to nie mogło go tam zabraknąć. 

 
Podczas samego eventu, Bartuś się nie nudził -  rysował na ściance, na której pozowały gwiazdy imprezy: Anna Mucha i Paulina Sykut Jeżyna, później sam bawił się w paparazzi i wspólnie z Babcią robił fotki ćwiczącej Mamie i wspomnianym paniom. Po treningu do Bartusia podeszła p. Ania Mucha i obdarowywała go milionem komplementów. Było to bardzo miłe, tym bardziej, że w życiu nie spodziewałabym się, że p. Mucha jest taka sympatyczna! :) Oczywiście Czekoladka bardzo się zawstydził i pod nosem odpowiadał na zadane pytania :)


Generalnie Czekoladka, jak na tak ciężką podróż zachowywał się wyśmienicie. Nie marudził, nie płakał, nie rządził {nic ponad normę}. Nie wiem, czy to ta Warszawa tak na niego działa, czy podróż pociągiem, ale byłam z niego bardzo dumna. Ja sama byłam mega zmęczona, nie tylko samym treningiem, ale przede wszystkim podróżą od 3 rano :/

A Warszawa jak zwykle zachwyca. Pałac Kultury, nieważne co by o nim nie mówiono, ma w sobie magię. Ja uwielbiam na niego patrzeć i go fotografować :) Podobnie jak palmę, Zamek Królewski, Pałac Prezydencki i stadion :)


Mnie samej najbardziej podobał się Włodek z Na Wspólnej, którego przypadkowo spotkaliśmy na Starówce. Haha, no nie moja wina, że mam zrytą psychikę :D:D:D Z kolei Bartusiowi, grające ławki, na których jeździł swoim zabawkowym pociągiem - pamiątką z Warszawy.

Co do samego przejazdu pociągiem:
 - podróż z Krakowa do Warszawy {ok. godziny 5}: Bartuś z zaciekawieniem śledził przemijające obrazy z okna pociągu. Po jakiejś godzince, usnął na rękach Mamy i tak praktycznie dotrwał do końca podróży. Obudził się przed samą Warszawą :)
- podróż z Warszawy do Krakowa {ok. godziny 18}: Bartuś wszedł z płaczem do pociągu {był tak wymęczony i senny, że po sekundzie usnął na moich rękach i tak dotrwał do końca podróży. Obudził się dopiero w Krakowie :)}


Teraz nie ma chwili, żebyśmy nie mówili o naszej podróży. Najczęściej wspominamy ją przy oglądaniu Na Wspólnej, Wawa Non Stop, Ukryta Prawda albo podczas DINOPOCIĄGU, który jest teraz jedną z najulubieńszych Czekoladowych bajek {stąd ta ilość dinozaurów :)} :D

***

4 komentarze:

  1. A co w końcu z mężem? Jesteście razem czy nadal osobno?

    OdpowiedzUsuń
  2. Cieszę się,że wróciłaś :))

    OdpowiedzUsuń
  3. Ale on ma cudne włosy!!!!!!! pozdrawiamy z Wroclawia!

    loquita

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za wszystkie komentarze :)