Przepraszam, że odzywam się dopiero teraz, ale wczoraj nie miałam za bardzo siły i czasu, Mój Ukochany został z nami więc chcieliśmy się napawać tymi cennymi chwilami spędzonymi we trójkę. Jak się domyślacie nie jestem też na bieżąco z Waszymi wpisami na blogach, ani z komentarzami, ale postaram się to jak najszybciej nadrobić (chociaż jest tego sporo ;p, za co nie omieszkam podziękować :*).
Ok, ok... przechodzę do najważniejszej kwestii, czyli relacji z Naszej pierwszej wspólnej wizyty u lekarza.
Ok, ok... przechodzę do najważniejszej kwestii, czyli relacji z Naszej pierwszej wspólnej wizyty u lekarza.
Od rana byłam nieźle zestresowana tą całą wizytą, zresztą zawsze przed "spotkaniem" z Synkiem mam nie lada stres i obawy o jego zdrowie. Starałam się zająć bądź czym, żeby nie myśleć o tym ile jeszcze czasu dzieli mnie od tych stresujących, aczkolwiek pięknych chwil. Pojeździłam na rowerku, zrobiłam pilates, potem wymachy nóg, wykąpałam się (+wszystkie sprawy czysto higieniczne ;p), nawet próbowałam skupić się na nauce, ale z marnym skutkiem. Pojechałam na uczelnię, szybko napisałam kolokwium (ech...), wróciłam do galerii (tutaj małe zakupki w Rossmanie) i czekałam na Dużą Czekoladkę. Przyjechaliśmy do mnie do domku, A. wszamał co nieco, ja wzięłam kąpiel, zjadłam malutkiego banana (hehehe, w ten oto chytry sposób chciałam przechytrzyć wagę u pana doktora, właściwie nic nie chciałam jeść, ale kiszki tak mi grały marsza, że zjadłam tego banana ;p). Braciszek "podrzucił" Nas do centrum, ustawiliśmy się w kolejce do gabinetu (przed nami były 3 osoby). Podczas tych oczekiwań mój żołądek odgrywał symfonię rodem z Beethovena, ale twardo nie chciałam nic zjeść ;p W końcu przyszła nasza kolej - weszłam sama, co by "uprzedzić" doktora, że przyszłam z Dużą Czekoladką. Lekarz wyglądał na bardziej zainteresowanego rychłym spotkaniem z moim Ukochanym niż moimi wynikami badań ;p, które nota bene nie okazały się tak złe jak myślałam. Doktor powiedział, że takie wyniki są w normie przy ciąży i, że mam się niczym nie stresować. Przepisał mi żelazo i witaminy dla kobiet w ciąży, a potem wskazał na to okropne coś na podłodze. W pośpiechu zdjęłam buty, wskoczyłam na tą okropną wagę, nieśmiało spojrzałam na wskazówkę a tu.... o dziwo dobry wynik. Przytyłam niecałe 2kg w ciągu tych 5 tygodni (a dzisiaj rano waga wskazywała nawet jeszcze mniej :)). Po tym miłym zaskoczeniu przyszedł czas na zawołanie mojej Czekoladki. Położyłam się na łóżeczku, a doktor standardowo "pomaział" mi brzuszek tym preparatem do usg (nigdy nie wiem jak to się nazywa hehe ;p). Oględziny Naszego Synka zaczęły się od główki (moja reakcja - Matko Boska, jaka duża głowa!!!!), potem naszym oczom ukazały się powieki, źrenice, cudnie otwarte oczka, dziurki od nosa, wargi, żebra, rączki, nóżki, potem posłuchaliśmy bicia serca Naszej Czekoladki (tudum ♥ tudum ♥ tudum ♥ tudum ♥). W skrócie - Synek jest zdrowiutki jak rybka, waży 1870 g, wg lekarza jest bardzo rozwinięty jak na ten tydzień, a więc może się okazać, że urodzę wcześniej, ilość wód płodowych idealna, łożysko bdb, a Synek patrzy na świat do góry nogami ;p
Najpiękniejszy moment to oglądanie Naszego Małego Bezwstydnika ;p Jak to mój A. skomentował: "Widziałem jajko!" a nawet dwa, a pomiędzy nimi wiadomo co hehehe ;p Także Nasz Synek jest 100% facetem i żadne niespodzianki nie wchodzą w grę ;p
W trakcie badania zrobiło mi się słabo, więc na chwilkę musiałam przerzucić moje "ciałko" na bok, na szczęście nie przeszkadzało to w dalszym oglądaniu Synka. Mała Najpiękniejsza Czekoladka mniej więcej ułożona jest tak w swoim mieszkanku (tak, tak wiem, Picasso to ze mnie nie jest ;p):
Teraz stało się wszystko jasne, dlaczego tak upodobał sobie moje prawe żebro ;p Po prostu to jest sąsiad jego malutkich stópek ;p Synek ułożony jest po lewej stronie, nóżki i rączki ma po prawej (stąd te mocne kuksańce po tej stronie), a główkę ma na dole :)))))))
A. od momentu zapoznania się z dokładnym położeniem poszczególnych części ciała całuje każde miejsce mówiąc: "Teraz dupka, a teraz główka, a teraz plecki, rączki i nóżki...". Jest niesamowity. Moje Kochane Mpenzi! :)))) Po badaniu, zaczęły się rozmowy o Tanzanii, o owocach w Tanzanii i o... tadam WSPÓLNYM PORODZIE! Ku mojemu zaskoczeniu na pytanie lekarza odnośnie towarzyszenia A. przy narodzinach, odpowiedział, że chce być. Ja oczy jak 5 zł... udaję, że jego odp. w ogóle mnie nie zaskoczyła, ale w duszy sobie myślę: No to mamy do pogadania ;p Doktor zadowolony, że będzie miał takiego towarzysza na porodówce, z rozpędu życzył nam "udanego porodu". Hola, hola... chyba troszkę się zagalopowaliście drodzy Panowie! Ja jeszcze nie rodzę. I'm not ready ;p!
A. od momentu zapoznania się z dokładnym położeniem poszczególnych części ciała całuje każde miejsce mówiąc: "Teraz dupka, a teraz główka, a teraz plecki, rączki i nóżki...". Jest niesamowity. Moje Kochane Mpenzi! :)))) Po badaniu, zaczęły się rozmowy o Tanzanii, o owocach w Tanzanii i o... tadam WSPÓLNYM PORODZIE! Ku mojemu zaskoczeniu na pytanie lekarza odnośnie towarzyszenia A. przy narodzinach, odpowiedział, że chce być. Ja oczy jak 5 zł... udaję, że jego odp. w ogóle mnie nie zaskoczyła, ale w duszy sobie myślę: No to mamy do pogadania ;p Doktor zadowolony, że będzie miał takiego towarzysza na porodówce, z rozpędu życzył nam "udanego porodu". Hola, hola... chyba troszkę się zagalopowaliście drodzy Panowie! Ja jeszcze nie rodzę. I'm not ready ;p!
Po wyjściu, ja oczywiście kułam żelazo póki gorące i kontynuowałam wątek porodu rodzinnego i wiecie co?
A. zadecydował, że chce mi towarzyszyć. A więc najprawdopodobniej pępowina mojej Małej Czekoladki zostanie przecięta przez Dużą Czekoladkę!
A teraz pokrótce odpowiedzi mojego lekarza na moje pytania:
~wysypka - "proszę się tym nie przejmować, jeżeli pojawiła się tylko raz wieczorem i zniknęła po obudzeniu to proszę się nie stresować"
~aspargin - "nie musi go pani cały czas brać, tylko jak zajdzie taka potrzeba, na razie może pani odstawić tabletki"
~zbyt aktywny Bobek - "dobrze, że mówi pani, że jest aktywny. problem pojawia się wtedy, gdy przestaje pani czuć Synka na bardzo długo. w pani Synka przypadku wszystko jest w normie, taki ma temperament ;p"
~waga Bobka - "właśnie to wyliczamy - ooo, jaki Duży Chłopak - 1870g"
To chyba tyle. Oczywiście odpowiedzi są pisane z pamięci, więc mogą się różnić od podanych przez lekarza. Wiadomo, fachowiec używa fachowych sformułowań ;pa ja je sobie tłumaczę "na polski" ;p
Nie powiem, kamień spadł mi z serca, że u Mojego Małego-Wielkiego Szczęścia wszystko ok :))))
Od razu humor jest 100000 razy lepszy, a sumienie spokojniejsze.
Nie powiem, kamień spadł mi z serca, że u Mojego Małego-Wielkiego Szczęścia wszystko ok :))))
Od razu humor jest 100000 razy lepszy, a sumienie spokojniejsze.
Brawa dla tych którzy dotrwali do końca :))))
***
Wczorajsza aktywność fizyczna:
~rowerek stacjonarny - 20 km v
~pilates v
~wymachy nóg v
Dzisiejsza aktywność fiz:
~rowerek stacjonarny - 25 km (1h) v
~pilates v
~wymachy nóg v
***
Moja Ukochana Monia urodziła prześliczną egipską Księżniczkę! Gratulacje! Już wiem z kim będę swatać mojego Synka hehehe :) Zdrówka dla Was!!!! Nie mogę się doczekać Naszego wspólnego wypadu z wózeczkami :))))))))))))
***
Żeby nie było, że się zgłosiłam do konkursu, a nawet nie wspomnę o tym we wpisie. Nie liczę na nic, więc nawet nie namawiam. Buźka :*
Ten blog bierze udział w konkursie Blog Roku 2010 w kategorii Ja i moje życie
Jeśli chcesz oddać na niego głos, wyślij SMS o treści A00112 na numer 7122. Koszt SMS, to 1,23 zł brutto.
***
Jak się cieszę, że Bob zdrowy, aj super, ale zdrówka mu życze, nie zaszkodzi, no i mamusi ;* co do wspólnego porodu, hehe jakbyś wykrakała zmianę decyzji u A :) w sumie to dobrze, myśle, że jak zobaczył Synia, pomyślał, że chce być przy jego pierwszym spojrzeniu na świat, pierwszym krzyku itd ;) ciesz się Kochana, że Twój mężczyzna chce Cię wspierać ;* buziaki i dużo zdrówka Kochana :** trzymajcie się dzielnie :** ps brzuszek cudo :) i rozczulają mnie Twoje wpisy ;*
OdpowiedzUsuńdotrwałam do końca!!! :D
OdpowiedzUsuńPrzede wszystkim... podziwiam Cię za to, że wytrzymałaś tyle czasu bez jedzenia, "na bananie"! Ja od razu po wstaniu z łóżka muszę zajrzeć do lodówki. A jak jestem głodna i nie mam nic pod ręką do zjedzenia - oj, tragedia! Kierunek -> WC.
Bobas faktycznie, dość duży jak na "swój wiek". Kochana, ale to ja miałam iść na porodówkę pierwsza... Żeby się nie okazało, że to Ty będziesz mi opowiadała swoje wrażenia, a nie ja Tobie! Ja pierwsza, ok? Gratuluję też 2 kg w trakcie 5 tygodni... W tym świąteczne obżarstwo. Brawo!
Chyba muszę wziąć z Ciebie przykład i zacząć ćwiczyć. Płytkę z ćwiczeniami przygotowującymi do porodu mam (w końcu wygrałam :D), tylko jakoś motywacji brakuje... Wciąż wydaje mi się, że jeszcze tyle czasu przede mną.
I jeszcze jedne gratulacje należą się Dużemu Czekoladowi :) Obecność przy porodzie... Sama zobaczysz, jeszcze będziesz mu dziękowała za tą decyzję. Obecność najbliższej osoby w trudnych chwilach jest bardzo ważna.
Uściski dla całej czekoladkowej trójki:)
mama Ziarenka
i jeśli wytrwałaś do końca mojego komentarza - kolejne gratulacje :D
OdpowiedzUsuńSuper :) Cieszę się, że wszystko u Was dobrze :)
OdpowiedzUsuńJa wytrwałam bez problemu :-)Bo było niezmiernie ciekawie :-)Jednym słowem moje kciuki pomogły. Cieszę się, że wzystko świetnie. U mnie dokładnie tak samo. A tak się martwiłyśmy, pamiętasz? ;-)I BAAAAAAARDZO się cieszę, że będziecie rodzić razem;-) Wiedziałam, że w głębi serca bardzo tego chciałaś bohaterko Ty nasza :-)
OdpowiedzUsuńCałusek!
A ja mam do tego refleksję, że przy takim samozaparciu do aktywności fizycznej urodzisz w trymiga, więc te lęki sprzed paru notek zupełnie niepotrzebne! :)
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńBez zastanowienia oddałam głos i jak będziesz się przypominać oddam i następne;) Bo tak mi przyjemnie czytać Twoje wpisy i jestem ciekawa jak to u mnie będzie wyglądało ;p też mi się tak zmieni myślenie o 180 stopni? Oczywiście narazie nie planuję dzidzi i nawet nie czuję ani instynktu ani gotowości, ale jeśli kiedyś przyjdzie ten moment to już wiem, że będą to piękne chwile;)
OdpowiedzUsuńI super, ze Twój chłopak zdrowy i silny, to chyba po Tatusiu co? ;p życzę Ci jak zawsze dużo czekoladowego szczęścia;) Buziaki;)
LastHope;)
:) No i wspaniale, że wszystko bdb ;) o NoSpie nie wiedziałam, ale właściwie nie biorę, może ze 3 razy w ciąży, więc mnie raczej problem nie dotyczy. A poród rodzinny, my chcemy, tylko mam nadzieję, że wszystko wyjdzie, tzn. T zdąży dojechać na czas :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuń