niedziela, 6 stycznia 2013

Rolnik {nie}sam w dolinie :D

Ciężko opisać, jak dużo miłości potrafi pomieścić Czekoladowe Serce. Znajduje się tam miejsce dla Mamy, Taty, Babci, Dziadzia, Wujka {nie wymieniam dalej, bo by mi miejsca zabrakło ;)}, autek, zwierzątek, misiów, smakołyków, laptopów {i innych zabawek}, a nawet dla... traktorów, balonów i samolotów. 
Te trzy, ostatnimi czasy zdecydowanie wysunęły się na prowadzenie w kochaniu {nie liczymy miłości do rodziny}. A wszystko zaczęło się od edukacyjnej bajki o ulubionych pojazdach Ludwiczka, którą Czekoladka wprost ukochał - pojawiają się tam wszystkie interesujące naszego Czekoladowego Bohatera wehikuły, a w szczególności ukochany balon i traktor.




To właśnie z tej bajki Bartunia wyniósł nowe słownictwo - kakor {traktor} oraz balón {balon}. Czekoladka doskonale wie, które słowo oznacza konkretny pojazd. I tak teraz, podczas nauki nocnikownia, Bartuś zamiast skupiać się na samym nocniku i robieniu siku, krzyczy na cały głos: "Balóóóóóón", pokazując {niezauważony wcześniej przez nikogo} balon. 


Z kolei mot {samolot} najczęściej pada podczas wieczorno-nocnych obserwacji nieba przez Babcią, Mamę i Czekoladkę. Wtedy to, wszyscy razem siadamy przy odsłoniętym oknie i wypatrujemy moon'a, mota i gwiazdek na granatowym niebie. Chyba nie muszę pisać, że w chwili pojawienia się charakterystycznych światełek samolotu wybucha wielka radość i głośne: "Mooooot! Moooti", co ma oznaczać, że leci samolot :)


Także na spacerkach Czekoladka jako pierwszy wypatruje samoloty na niebie. Nie raz mam problem z ich dostrzeżeniem, ale wystarczy spojrzeć na Czekoladowy paluszek i już wiem, w którą stronę mam patrzeć :)


Sytuacja z traktorem jest o wiele bardziej zaawansowana. Od kilku dni, nieustanie zmuszona jestem do oglądania prawie półgodzinnej bajki o krowach, świnkach, traktorach i polach rolnych. Ajć. Kakory pojawiają się tam non stop - co niezwykle cieszy Bartusia. Sami mamy niezłą kolekcję zabawkowych traktorów, które mogą zmienić swoje stanowisko postojowe tylko za pozwoleniem Czekoladowego Simby. Inaczej jest płacz, lament i zgrzytanie zębów {;)}.


Niestety wciąż nie mamy zabawkowego balona ani samolotu... ale wiem, że to się wkrótce zmieni {przy zakupoholizmie mojej Mamy to jest pewne ;)}.

Nie wiem, czy to zamiłowanie do roli ma coś znaczyć... Hmmm... Czyżby rósł mi rolnik w domu? A może to skutki uczestniczenia razem z Mamą {w brzuchu} w zajęciach na Uniwersytecie Rolniczym? :))))

Ciekawa jestem, czy Wasze dzieci też  tak kochają mechaniczne pojazdy? :))) Ja jestem ciekawa, co u nas będzie kolejną miłością Czekoladki ;)

***

3 komentarze:

  1. U nas miłość do pociągów wszelkiego typu trwa nieprzerwanie od 3 lat. :) Pewnie i Czekoladka zostanie nimi oczarowana. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. U nas lale i rowerki ale w końcu to dziewczynka :) Choć samochodami też się bawi u swojego brata :)

    Zapraszam do nas http://nowezycie-aniolek.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. U mnie też od Ludwiczka się zaczęło i od jego pojazdów, zwierząt, narzędzi, łazienki, placu zabaw. Skutek?-kolekcja traktorów, betoniarek, koparek i tylko słyszę- do widzenia traktorku, papa do widzenia :))

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za wszystkie komentarze :)