niedziela, 20 stycznia 2013

Czekoladowo - balonowy zawrót głowy, czyli że...

Król Bartłomiej na jurajskie szlaki zawędrował, tym razem zimą. {Dla przypomnienia: jesienno - letnia wyprawa Simby na Jurze Krakowsko - Częstochowskiej}. 

Niesamowite jak zmiana pory roku wpływa na wygląd pozornie tych samych miejsc. Latem ostańce skalne i skały jurajskie oplecione są soczysto czerwono - zieloną winoroślą, z kolei zimą delikatnie przyprószone są białym puchem i oszronione siarczystym mrozem. Nie wiem jak Wy, ale ja kocham górskie i jurajskie krajobrazy. Niestety w góry na tą chwilę się nie wybieramy, dlatego postanowiliśmy poszukać czegoś równie pięknego i troszkę bliższego. 


Wybór padł na Ojcowski Park Narodowy, w którym w dniu wczorajszym obchodzona była 150 rocznica wybuchu Powstania Styczniowego - co się z tym wiąże było patriotycznie i przejmująco. Jak widać, staramy się od najmłodszych lat wychowywać Czekoladkę na patriotę - zdaję sobie sprawę, że Czekoladka jest obywatelem obu krajów - Polski i Tanzanii, ale mam nadzieję, że dzięki takim 'zabawo - lekcjom' jeszcze bardziej poczuje, że jest Polakiem z krwi i kości {nawet jak niektórzy będą uważać inaczej}. 


Pomimo tego, iż pogoda w dniu wczorajszym nie zachęcała do spacerków, my jednak, przyodziani w kilka warstw ciepłych ubrań oraz wyposażeni w ciepłą herbatę, postanowiliśmy ruszyć się z domu, by świętować z innymi osobami to ważne wydarzenie. Hihihi...To nasze świętowanie miało jeszcze jeden, bardzo istotny ukryty powód, ale o tym za sekundę.

Czekoladowy Król tym razem zamienił swój powóz na sanie, w których dumnie obserwował krajobraz jurajski. Jak się okazało, jednym z ciekawszych miejsc {wg Czekoladki} były liczne strumyki i rzeczki ;)


Ja delektowałam się ośnieżonymi skałami i oszronionymi świerkami. Uczta dla oczu :)


Co prawda nasze sanki nie miały się co równać z zaprzęgami konnymi, ale i tak dawaliśmy radę {chociaż później Bartuś wskoczył na Babcine ręce. Ajć :)}


Po krótkiej przejażdżce wszyscy razem {tj. Babcia, Bartuś i ja} wróciliśmy do miejsca... w którym miał odbyć się nasz sekretny powód przyjazdu do Ojcowa.


Zanim jednak do tego doszło, uczestniczyliśmy w uroczystym złożeniu kwiatów w towarzystwie zmarzniętych ułanów na koniach :) Nie muszę chyba pisać, że Czekoladka był wniebowzięty widokiem koników. Kolejny raz miał okazję zobaczyć je na żywo :) Dla zmarzluchów przygotowana została prawdziwa 'strażacka' grochówka i ciepła herbata - jednym słowem organizacja na całego ;)


Po tej uroczystości w końcu nadszedł wieeeeelki moment, czyli start baloooooooooonów. Nie raz pisałam Wam, że Bartuś kocha balony i non stop powtarza: baloon, baloon :) Nasza sprytna Babcia {dla której wielkie uściski, nie tylko z okazji jutrzejszego Dnia Babci :*} wyczytała, że w naszym pobliskim Ojcowie będą najprawdziwsze z prawdziwych balony i nie możemy przegapić takiej okazji, by Czekoladka w końcu zobaczył je na żywo! :) Jak Babcia pomyślała, tak też zrobiła :) I oto proszę - balony - powód naszej wizyty na jurajskich terenach! :)


Oczywiście ja, jako paparazzo, robiłam zdjęcie po zdjęciu dokumentując poszczególne etapy podnoszenia się balonu :) Bez obaw, oszczędzę Wam ten widok, ale kilka fotek musicie przeboleć ;)


Ręce zamarzały mi z każdym cykaniem fotek, ale dzielnie się trzymałam. Nakręciłam nawet filmik z podnoszenia się balonu, który teraz grany jest w naszym domu non stop. Czekoladka zadowolony biega po domu i każdemu opowiada, że "baloon" leciał "soko" {czyt. wysoko}. A tutaj dowód na to, że faktycznie wzniósł się wyyyyssssoooko ponad Ojcowskie doliny:


Dla Czekoladki był to naprawdę zapierający dech w piersiach widok. W drodze powrotnej do domu, graliśmy... balonem {;)}, który Bartuś dostał od organizatorów tego cudownego wydarzenia m.in. Balonowego Klubu z Krakowa.


Jak widać, w czasie ferii nie ograniczamy się tylko do lepienia bałwanów i jeżdżenia na sankach. Korzystamy z uroków zimy i pomysłowości innych :) Propagujemy turystykę i patriotyzm ;))))) Oczywiście często z przymrużeniem Czekoladowego oka ;)

Ze swojej strony zachęcam Was do poszukiwania podobnych atrakcji organizowanych na swoich terenach - naprawdę ciekawa lekcja dla dorosłego i niezapomniane chwile dla dziecka :)

***

6 komentarzy:

  1. ciekawa wyprawa :) a jakie Was temperatury? Bo w Gdańsku dziś -8 i aż niemiło się z domu wychodzi :( Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wczoraj było -6,5 więc troszkę zmarzliśmy, ale ciepła herbata i kilka warstw ubrań dało radę :)

      Pozdrawiamy :)

      Usuń
  2. Swietna wyprawa :) ada np tez lubi koniki i chce zeby ciagle je jej rysowac ;) bardzo ladnie to opisalas :)

    OdpowiedzUsuń
  3. wspaniała wyprawa i ile atrakcji. Jak Igi tylko podrośnie też planujemy wycieczki :)

    OdpowiedzUsuń
  4. hejka:) zostalas wyrozniona przeze mnie :) zapraszam do zabawy
    http://mamamijaa.blogspot.com/2013/01/the-versatile-blogger-award.html

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za wszystkie komentarze :)