niedziela, 2 grudnia 2012

Czekoladka urosła o... 80 minut.

Uwaga. Ja znowu o śnie Czekoladki. Tak jak wspominałam w tym wpisie, sen jest bardzo ważny w prawidłowym rozwoju dziecka. Ilość hormonu wzrostu, która wydzielana jest pomiędzy 22, a 24 godziną, jest o wiele większa niż ilość wydzielana w ciągu dnia. Dlatego za punkt honoru postawiłam sobie zadbanie o to, by Bartuś korzystał z tego wyjątkowego czasu, w jak największym stopniu. Wiadomo, że nie od razu udało mi się przestawić jego zasypianie z 1 na 22, ale każdego dnia osiągamy coraz większe sukcesy. I tak pierwszego dnia zmian, Czekoladka zasnął o 23:45, kolejnego o 23:40, a wczorajszego o 23:15! Pewnie niektórzy z Was chwytają się za głowy i myślą: Też mi sukces, dziecko powinno zasypiać po dobranoce. Ok zgadzam się, ale tak jak wspominałam: "Nie od razu Kraków zbudowano." Pole, pole {j.suahili - powoli, powoli}. To, że udało mi się "zmusić" Bartka do chodzenia spać jeszcze tego samego dnia, jest dla mnie sukcesem. A to, że dzięki tej zmianie Bartunia "łapie" niezbędne minuty wydzielania się hormonu wzrostu, to już w ogóle bajka :)

Jak udało mi się to osiągnąć? {może komuś to pomoże}
-najwcześniej jak to jest tylko możliwe, wyłączamy w całym domu komputery, telewizor, słowem wszystko to, co mogłoby rozproszyć Czekoladkę,
-na prośby o bajki {te na komputerze} odpowiadam, że komputer się zepsuł, że parzy {pozwalam delikatnie dotknąć ciepłe miejsce od wywietrznika laptopa}, w zamian za to oglądamy książeczki z bajeczkami i poznajemy nowe słówka,
-razem z Czekoladką "lulamy" misie, przytulamy je i im śpiewamy {wszystko to, odbywa się przy delikatnym świetle lampki - księżyca},
-przy zgaszonym świetle patrzymy przez okno na księżyc,
-tłumaczę Bartusiowi, że jutro też jest dzień i z samego rana będziemy robić wszystko to, na co ma teraz ochotę, a im szybciej pójdzie spać, tym szybciej będzie to robić,
-no i najważniejsze - mnie osobiście bardzo pomaga to, że cała rodzina śpi. Bartek, co prawda, biega do nich sprawdzić co robią, czasami im dokucza i wkłada palce do oka, ale oni dzielnie znoszą to i dalej udają, że śpią, przez co Czekoladka widzi, że jednak najlepszym wyjściem jest także pójście spać.

 
Metody te, stosowane są w różnych odstępach czasu {stąd raz zapalone, a innym razem zgaszone światło}, więc nie nastawiajmy się, że od razu osiągniemy sukces. Ostrzegam. Trzeba mnóstwo cierpliwości i samodyscypliny, żeby metody zadziałały. Dziecko będzie nam uciekać, będzie płakać, będzie rządzić, ale grunt to stanowczość no i zrozumienie.

My pomalutku osiągamy wzajemne consensusy, ale nie powiem - po takim wzajemnym "usypianiu" jestem bardziej zmęczona niż po godzinnym treningu ;p

Wszystkim Mamom nieśpioszków życzę dużo cierpliwości, a dzieciaczkom słodkich snów ;)

***

4 komentarze:

  1. Ja się miałam fajnie, bo córka chodziła spać o 20, czasem 19. A potem jak zrezygnowała z pooobiedniej drzemki to robiła się śpiąca o 17!!! Musiałam ją na siłę rozbudzać i kłaść o 18, bo inaczej wstawała o 3.

    OdpowiedzUsuń
  2. Mój chodził spać koło 19-20 i spał do 8 rano... Z dwiema przerwami na mleko w nocy, bo nie umiał spać bez tego...

    OdpowiedzUsuń
  3. Moja 5-letnia siostra chodzi spać o około 24:00, ja trochę wcześniej, gdzieś o 23:30 :).

    OdpowiedzUsuń
  4. A w Anglii metida na " sleep training jest taka", wsadzic dziecko do swojego pokoju, swojego lozeczka, i niech placze, mozna max zagladsc co 10 min. pierwszego dnia moze plakac 2 godz, potem coraz krocej. jak wychodzi z pokoju bez kontaktu wzrokowego prowadzi sie je z powrotem, pierwszego wieczora moze wyjsc..40 razy... tak radza tu podreczniki, i duzo mam stosuje. u nas zadzualslo wlasne lozeczko i nie pozwalanie z nami spac, no i konsekwencja, tez prowadzalismy wieczorem
    i w nocy z powrotem. teraz od 7- do 6 spia :) powodzenia

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za wszystkie komentarze :)