piątek, 18 maja 2012

Kuchenne rewolucje Czekoladki.

Ten wpis miał być napisany i umieszczony tutaj wczoraj, ale nic nie było w stanie mnie zatrzymać przed komputerem. Jednak wizja ciepłego łóżeczka i gorącej Czekoladki u boku była zdecydowanie przyjemniejszą opcją. Najbardziej niepocieszona z tego tytułu była Babcia Czekoladki, która czekała na wieczorne wypociny córki. No cóż, musisz mi to wybaczyć, droga Mamo, ale jednak czasami i ja kładę się spać "z kurami" :*

***
Czekoladka jest bardzo odważnym chłopcem. Oczywiście najbardziej na rękach Mamy ;) Widok dziwnej jasno-żółtej masy bitej i ugniatanej przez Babcię bardzo, ale to bardzo go ciekawił, co sygnalizowane było wyrywaniem się i chęcią "zatopienia się" w mączno-jajecznym cieście. 


Jako, że kładziemy duży nacisk na samodzielne poznawanie przez Czekoladkę otaczającego go świata, bez chwili zastanowienia postanowiliśmy dać mu możliwość dotknięcia tej intrygującej gęstej papy. O ile na rękach Mamy, Bartuś chętnie dotykał zimnego ciasta, o tyle posadzony na stole, z delikatną rezerwą i jednoczesnym uśmiechem zatapiał palce w kopytkowej masie, naturalnie by zaraz po dotknięciu szybko je schować. 



Po kilku minutach takiego nieśmiałego bawienia się w kucharza, Simba w końcu rozochocił się na tyle, że odrywał, ugniatał i podawał Babci ciasteczkowe kluseczki. I tak z pomocą Małej Czekoladki Babcia wytworzyła "miliony" kopytek dla całej rodziny.  



Po całej zabawie odbyło się zbiorowe szorowanie łapek, co jeszcze bardziej rozśmieszyło Czekoladkę (ach te gilgoty w dłoniach ;))


Oczywiście Bartulek też miał okazję ich spróbować, ale jako, że było to już po zupce, skończyło się na jednej kopytkowej klusce ;) Cała ta zabawa spodobała nam się na tyle, że postanowiliśmy w najbliższym czasie rozejrzeć się za kredkami i innymi kreatywnymi przyrządami, tak by Bartulek mógł rozwijać swoją wyobraźnię i kreować swój Czekoladowym świat :) 



Polecacie jakieś konkretne firmy? Sklepy? Ja swego czasu widziałam cały asortyment bezpiecznych przyborów przeznaczonych dla dzieci w Smyku ;> Na co konkretnie zwrócić uwagę przy ich zakupie?

***

7 komentarzy:

  1. Ojej raj dla dzieci:). Mój syn robi ze mną pierogi, tzn ja robie swoje a on swoje. Ma swój wałek, swoją stolnice i swoje ciasto, bo on wszystko chce "śam". Ale pamietam jak pierwszy raz włożył palce w to dziwne coś, prawie się biedak rozpłakał:) Co do zabawek to szczerze mówiąc nie wiem. Miedzy naszymi dziećmi nie ma dużej róznicy wieku, a ja już prawie nie pamietam czym bawił się mój syn. O zgrozo, jedyne co paietam to hitem były takie puzle które wkładało się w specjalne otwory, ale to mało reatywna zabawa.

    OdpowiedzUsuń
  2. ale urocza czekoladowa rąsia :) ja mam w planach pichcić z moim pierworodnym :) puki co muszę przeszkolić przyszłęgo tatusia co by jakiekolwiek miał pojęcie :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Ale nabrałam ochoty na kopytka. Z kilka lat ich nie jadlam :/

    Bardzo fajnie, że kładziecie nacisk na samodzielne poznawanie świata przez Bartulka. Duzo rodziców nie pozwala na tego typu rzeczy w mysl zasady, że rodzic wyręczy dziecko...

    OdpowiedzUsuń
  4. Kopytka wyglądają imponująco:)

    OdpowiedzUsuń
  5. :))) mojego też łaskocze dotykanie dłoni. Dlatego tak często bawimy się w "Tu TU sroczka kaszkę ważyła" (no w sumie też kulinarne powiązania) ;)))

    OdpowiedzUsuń
  6. och zjadłabym takie kopytka domowej roboty.
    a z Czekoladki mały kucharz rośnie.

    OdpowiedzUsuń
  7. ja ci moge polecic firme CRAYOLA ktora ma specjalne nietoksyczne kredki farby i wogole caly asortyment typu nozyczki pedzelki i inne gazdzety... kredki sa takie ze mieszcza sie fajnie w dzieciecych malych dloniach i jak by Czekoladka chcial ja sprobowac to nie zaszkodzi mu ta kredka ....na allegro masz duzo rzeczy tej firmy dostosowane do wieku dziecka takze warto poszukac...ochh moi kochaja gotowac przed swietami bozonarodzeniowymi piekli pierwsze pierniczki i mieli niezly ubaw hehe...:)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za wszystkie komentarze :)