poniedziałek, 27 lutego 2012

Nie chwal dnia przed zachodem słońca...

A ja niestety to uczyniłam we wczorajszym wpisie. Niestety, ta noc do najprzyjemniejszych nie należała i dużo w tym mojej winy. Tak się rozkręciłam z tym tanzańskim jedzeniem, że poprosiłam Męża o chipsi mayai na kolację, co było przykre w skutkach. Moje łakomstwo zostało ukarane i to w najgorszy z możliwych sposobów, bo odbiło się ono na Malutkiej Czekoladce, która całą noc skręcała się z bólu brzucha :( Niestety, znowu nadszedł czas na powrót do dietki eliminacyjnej i spożywania pokarmów tolerowanych przez Czekoladowy brzuszek. I pomyśleć, że większość kobiet karmiących nie ma takich problemów i bez nieprzyjemnych skutków może zajadać się nawet kapustą z grochem. Sic! Chociaż jakby się tak przyjrzeć temu wszystkiego, to znajduję plusy takiej sytuacji :D W końcu idzie wiosna i sama powinnam zacząć dbać o to, co jem, dla swojego zdrowia psychicznego i fizycznego. A, że teraz mam powód, to już inna bajka :) Szkoda tylko, że w tak niemiły i bolesny sposób musiałam się o tym przekonać. Bartusiu, mam nadzieję, że wybaczysz Mamie to wieczorne pazerstwo. Obiecuję poprawę. Na szczęście, teraz Czekoladka odsypia nockę przy boku Babci :) Nie wspomnę, że i Tata sobie leniuchuje ;))))) A ja dla odmiany pomalowałam pazurki na niebieski kolorek (wybaczcie, mam manię lakierów do paznokci, obecnie czaję się na neonową żółć i pomarańcz :P) i  przeglądając oferty sklepów w poszukiwaniu wiosennych modowych inspiracji (po przeglądnięciu samej oferty H&M dochodzę do wniosku, że przydałoby się zagrać w lotto ;)), pedałuję sobie na rowerku (trzeba w końcu spalić "wyrzuty sumienia" ;)).


***
Przypominam o giveaway, w którym do zgarnięcia są buciki Stonz oraz torba ekologiczna. Po więcej szczegółów odsyłam TUTAJ.

***

11 komentarzy:

  1. no ja tak miałam dobrze, że wszystko mogłam jeść...
    a ten zapach, który trzymasz to mój ulubiony:)

    OdpowiedzUsuń
  2. aaaaa.. mój teeeeż <3 od bardzo długiego czasu :) pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. ahh ja tez mam mnostwo lakierow do paznokci i lubie malowac pazurki;) ale niebieskiego kolorku jeszcze nie mam w swoim zapasie i jakos nigdy nie mialam;p ohh dobrze ze Bartulkowi juz przeszlo i odpoczywa sobie grzecznie;)

    OdpowiedzUsuń
  4. raz tylko pofolgowalam sobiew z jedzeniem, ale to jeszcze gdy bylam w dwupaku:) ból ogromny. Nigdy więcej.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ladny kolorek tez uwielbiam malowac pazurki :)

    OdpowiedzUsuń
  6. dobrze ze nie karmilam cycem to jadlam co lubialam a ze lubie pikantne jedzonko wiec sobie nie zalowalam....

    Biedny Bartus mam nadzieje ze mu przeszlo ?

    OdpowiedzUsuń
  7. chyba wiosna jest blisko, bo sama szukam inspiracji i przerzucam "szafę" tam i z powrotem :)

    OdpowiedzUsuń
  8. My na szczęście mamy kamienie już za sobą. "Mlekołak" Karolek pije już zwykłe mleko, ale kolki też nie były nam obce. Kropelki z Niemiec pomagały-jak ręką odjął wszystkie bóle znikały. A pamiętam, że to była taka bezsilność. Skarbuś płakał z bólu a ja z bezsilności, że nie mogę mu pomóc.
    Wam też Kochani życzymy szybkiego końca "kolkowych przygód".

    OdpowiedzUsuń
  9. Tak to już jest z tą naszą damską pazernością jedzeniową:)

    A kolorek na pazurkach super:)

    OdpowiedzUsuń
  10. Ja paznokietków nie lubię malować o nie...! Nie wiem czemu wole moje ,,naturalne,, ;P
    Bartusiu nie choruj i śpij w nocy !!!

    OdpowiedzUsuń
  11. U nas też ostatnio noce nie należą do najprzyjemniejszych :( A w lotto też by mi się przydało wygrać ale bym poszalała na zakupach :P

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za wszystkie komentarze :)