środa, 22 lutego 2012

Ja cem sam pić - czyli testy Doidy :)

Kilka postów temu, wspominałam Wam, że rozpoczęliśmy współpracę z firmą Doidy, która zaoferowała nam  do testowania ciekawie wyglądający kubeczek. Jako, że decyzję o zaakceptowaniu propozycji, zawsze zaczynam od zapoznania się z ofertą danej firmy, to też od razu otworzyłam stronę Doidy Cup i zagłębiłam się w temat. To, co już na samym początku rzuciło mi się w oczy (oczywiście poza niespotykanym kształtem ;)), to niezwykle szeroka gama barw oraz intensywność kolorów kubeczków. Bez wahania odpowiedziałam firmie, że z przyjemnością wypróbujemy Doidy Cup. Problem pojawił się dopiero w momencie wybierania koloru ;) Doszłam do wniosku, że skoro teraz za oknem mamy zimowy, szarobury krajobraz, to pasowałoby go troszkę ożywić i ocieplić (tym samym powiedzieć 'żegnaj zimo!'), dlatego po konsultacjach z Dużą Czekoladką oraz Babcią Czekoladki, stwierdziłam, że kolor słoneczny będzie jak znalazł :) Z czystym sercem mogę Was zapewnić, że w rzeczywistości barwa kubeczka jest identyczna, jak przedstawiona na stronie internetowej. Co interesujące, z tymi kolorami wiąże się fajna promocja. Otóż, każdy miesiąc ma przypisanego swojego Doidowego patrona - jeden z tęczowych kolorów kubeczków. W tym miesiącu jest to kolor czerwony :) Każda osoba, która przy zamówieniu poda nazwę warzywa lub owocu w tym kolorze i zaznaczy "odbiór osobisty" otrzyma kubeczek z darmową wysyłką :)

http://www.doidycup.pl/11-doidy-sloneczny.html
Nawet samo opakowanie kubeczka utrzymane jest w optymistycznych i energetycznych kolorach, które powodują, że nie chce się go wyrzucać do kosza (opakowania hihihi, kubeczka do kosza bym nigdy nie wyrzuciła :D). 


Po rozpakowaniu i dokładnym obfotografowaniu, udałam się do kuchni by przemyć nasz nowy słoneczny nabytek przegotowaną wodą i z ciekawością oddałam go w ręce głównego testera - Czekoladki. Bartunek, jak to Bartunek, od razu wpakował żółtego plastikowego kolegę do buziaczka w celu sprawdzenia jego smaku. Następnie potrząsnął nim radośnie i zrzucił na ziemię, co było jak najbardziej do przewidzenia. Tak w skrócie wyglądały pierwsze chwile kubeczka Doidy i Czekoladki. To, co mnie osobiście zaskoczyło w wyglądzie kubka, to jego wielkość. Nie wiem dlaczego wydawało mi się, że jest on o wiele większy. Teraz z perspektywy czasu rozumiem, że taki rozmiar jest idealny dla małych rączek ;)


Kolejne podejście, tym razem już do samodzielnego picia, odbyło się tuż przed kąpaniem. Była to z góry zamierzona pora, wszak znając Czekoladkę i jego zamiłowanie do rzucania przedmiotami, wolałam zabezpieczyć się na ewentualne wodne atrakcje. Rozłożyłam ręczniki na łóżku, posadziłam Bartunka, nalałam troszkę wody źródlanej do Doidy, wcześniej na oczach Bartka napiłam się łyczek, następnie podałam kubek Synkowi do rączki. O dziwo, Czekoladka od razu załapał, co należy robić z kubeczkiem i (na początku przy pomocy Taty) pił śmiało wodę ze środka. 


Cmokanie (podczas picia wykorzystywane są te same ruchy szczęki, co podczas ssania piersi, stąd to cmokanie ;)) i piski radości rozbrzmiewały w całym domu. Zauważyłam, że samodzielne wykonywanie czynności przez Bartka (a to picie, a to jedzenie chlebka) sprawia mu mnóstwo radości (w sekrecie powiem Wam, że z samego testowania kubeczka, aż nakręciłam sobie filmik, normalnie radość nie z tej ziemi). Co prawda, nie obyło się bez rozlewania wody, ale w końcu na tym polega samodzielna nauka picia ;)))


Szczerze Wam powiem, że podchodziłam z olbrzymią rezerwą do kubka Doidy. Przede wszystkim nie byłam przekonana, czy Bartek będzie umiał i chciał z niego pić, a jeśli już będzie chciał, to czy nie będzie się krztusił. Jak z pierwszym nie było problemu, tak z drugim wciąż są małe kłopoty (ale pracujemy nad tym ;)). Muszę przyznać, że po testach jestem pozytywnie zaskoczona radością, jaką wzbudza w Czekoladce picie z własnego kubeczka. Jestem pewna, że Doidy na dobre zagości w Bartulkowych rączkach, tym bardziej, że jest to wygodniejsze i ciekawsze niż picie z butelki (w końcu mamy prawie rok, c'nie :D).


Na koniec jeszcze kilka faktów o Doidy Cup:
-kubeczki wykonane są z bezpiecznego tworzywa, pozbawionego toksycznego BPA,
-dzięki ściętemu kształtowi kubeczka, dziecko nie musi odchylać głowy do tyłu i widzi zawartość kubka,
-dziecko podczas picia trenuje mięśnie szczęki oraz języka, co wpływa korzystnie na rozwój mowy i umiejętność żucia,
-dziecko samo decyduje ile i jak szybko chce pić :)

O kubeczkach i promocjach możecie dowiedzieć się z fanpage'u Doidy, strony internetowej oraz bloga Doidy.

Serdecznie polecam :)

***

9 komentarzy:

  1. Ja aktualnie zastanawiam się nad zakupem :-) więc będę śledziła Wasze poczynania :-) uwielbiam żywe intensywne kolory :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Doidy jest super. My mamy czerwony ;-)
    Nessie

    OdpowiedzUsuń
  3. mamy! pomarańczowy :) na początku zawsze używaliśmy przed kąpielą, ale teraz już nie ma takiej potrzeby :)) pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  4. a Wy znów testujecie :) Ładny kolorek wybraliście - to fakt, że teraz po zimie koloroterapia jest jak najbardziej wskazana :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Śliczne kolorki:) A i widać, że Bartulkowi przypadł do gustu kubeczek Doidy. Zajrzę na stronę i zastanowię się nad kupnem dla dzieciaczków z rodziny:)

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  6. Ciekawy kubek, ostatnio widziałam podobny w sklepie i się nawet zastanawiałam czy rzeczywiście jest łatwiej z niego dzieciom pić, teoretycznie wydaje się, że tak, bo nie muszą tak pochylać. M na razie pije z butelek i łyżeczką. jeszcze spróbuję niekapków :) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  7. Jak ty to robisz ze co chwile cos testujecie :))
    Fajny kubeczek widzialam je ostatnio w gazecie.
    Milego testowania, napewno Bartulek bedzie mial z tego frajde

    OdpowiedzUsuń
  8. Kubek kubkiem wole Bartulka :D Uwielbiam tego Bartulkowego bączka :D

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za wszystkie komentarze :)