wtorek, 24 stycznia 2012

Głodny ryby.

Mama miksuje jajko, a następnie podgrzewa Czekoladkowy obiadek w kuchni. Bartunia w tym czasie siedzi u Taty na kolanach. Jako, że mamy kuchnię na wprost naszego pokoiku, to Synek dokładnie widzi co robi Mama. Oczywiście dla Bartka niedokładnie. Dlatego jękami i marudzeniem domaga się przyjścia do kuchni. Jako, że nie mam serca słuchać jego mruczenia, biorę go na ręce i mieszam zupkę na podgrzewaczu. Wiadomym jest, że muszę ją spróbować, czy jest już wystarczająco ciepła, żeby mu ją podać. W jednej chwili na twarzy Czekoladki  maluje się wielka złość przeplatana płaczem i rozpaczliwym krzykiem: Maaamaa (ostatnio jedno z ulubionych słów Bartusia :)). Pac - Mama dostaje z otwartej ręki w twarz, drap - pazurki dają o sobie znać na Bogu winnej szyi Mamy. Babcia twierdzi, że Bartek jest "głodny ryby". Mhhhm. Ja sama, nie jestem taka pobłażliwa. Tłumaczę Synkowi, że nie można się tak zachowywać... W ogóle ostatnio Bartuś coraz częściej ma napady gniewu. Tłumaczę to sobie skokiem rozwojowym oraz ząbkowaniem, ale czy mam rację? Tego nie wiem. Wiem jedno. Nie mogę zostawić tego samego sobie. Staram się tłumaczyć Bartkowi, że tak nie wolno, że nie można nikogo bić ani szczypać, bo nikt jemu tak nie robi, że to boli i nie jest przyjemne. Wierzę, że z czasem zrozumie, że takie zachowanie nie jest na miejscu. Ale nie chcę tutaj robić ze swojego Synka jakiegoś chuligana, co to to nie. Po prostu to jest wstęp do czegoś innego. Otóż, gdy w końcu zupka jest już gotowa, podchodzę do Czekoladki z łyżeczką i wkładam do otwartej buziuńki. Heh... Od razu rozpoznaję niezadowolenie na Bartulowej twarzy. Wiadomo. Spodziewał się czegoś innego. Czego? Ano ryby. Dokładniej łososia :) Niestety kolego, nie tym razem. Co drugi dzień, musisz zamienić swoją ukochaną rybkę na jajeczko :) A powiem Wam, że te bezrybne dni są ciężkie do zaakceptowania przez Bartulka. Chyba jednak Mąż ma rację, że Synek wdał się w niego i sercem jest z Mwanzy (jednym z głównych produktów spożywanych w Mwanzie są ryby i to na każdy sposób. Związane jest to z bezpośrednim położeniem Mwanzy nad Jeziorem Wiktorii, które obfituje w przeróżne smaczne rybki :) Ja sama jadłam rybę z jeziora w Zambii, ale podobno tak samo smakują te z J.Wiktorii :)). Dlatego cieszy mnie myśl, że jutro wypada dzień rybny - już mam przygotowane słoiczki :) Dwa. Wiadomo... na jednym się nie skończy ;)))))

***
Pragnę serdecznie podziękować dziewczynom za cudowne "relacje" z otrzymania tanzańskich niespodzianek wygranych w naszym Czekoladowym Candy. Dawno nie przeczytałam tylu miłych słów pod swoim adresem. Buziaki. Cieszę się, że prezenty się spodobały :)))


***

7 komentarzy:

  1. Ja i babcie Ady też dostają po buzi raz za razem :) A u nas rządzi słowo kot :D Czekam na relacje z ulubionych serialów bo już widziałam sporo zaproszeń dla Ciebie na blogach dlatego ja się nie powtarzałam już :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Kochana takie Candy to sam miodzio ;-) Dziękuję jeszcze raz :-)

    Mój szkrab też lubi rybkę ;-)

    Jeśli chodzi o nerwy to powiem tak mój Norbert jest strasznie niecierpliwy. Jeśli widzi że mama szykuje mu coś do jedzenia przyłazi, uwiesza się za nogę i jęczy ;-)

    OdpowiedzUsuń
  3. dawalam swoim takie tez mmmmmmmmm :)

    OdpowiedzUsuń
  4. ja dziękuję jeszcze raz za niespodziankę, u nas też rybka to ukochany posiłek - zjada cały słoiczek, podczas gdy innych raptem pół

    OdpowiedzUsuń
  5. moj od kiedy zasmakowal prawdziwych obiadow to nie chcial juz jesc sloiczko.

    OdpowiedzUsuń
  6. A to Łobuziak mały :). Rybka bardzo zdrowa, dobrze że lubi :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za wszystkie komentarze :)