poniedziałek, 19 grudnia 2011

Potrzeba matką wynalazków, czyli kilka słów o zabawkach w Tanzanii.

Temat ten chodził za mną już od dłuższego czasu i muszę przyznać, że przygotowywałam się do niego skrupulatnie od kilku tygodni. Dlaczego tak długo? Związane to było z dogłębniejszym poznawaniem tematu i zdobywaniem informacji. Muszę się nawet pochwalić, że po raz pierwszy w odkrywaniu tanzańskich tajemnic nie ograniczyłam się tylko do osoby swojego Męża, tym razem postanowiłam zdobyć informacje także u innych Tanzańczyków zamieszkujących Polskę, ba nawet zdecydowałam się zaczerpnąć wiedzy u źródła, z dalekiej Tanzanii. W tym oto celu poprosiłam Dużą Czekoladkę o skontaktowanie się z jego dobrym kolegą - nauczycielem, który z racji wykonywanego zawodu doskonale znał temat zabawek dziecięcych. Informacjami, które udało mi się zdobyć, postanowiłam podzielić się z Wami w tym oto wpisie.
Tanzania, jak większość państw kontynentu afrykańskiego, jest krajem stosunkowo biednym, dlatego też nie zdziwiła mnie reakcja mojego Męża na moje pytanie odnośnie zabawek używanych przez niego w dzieciństwie:"Kochanie, dzieci w Tanzanii nie mają takiego dostępu do zabawek jak tutaj w Europie. Rzadko, które dziecko ma jedną zabawkę, a co dopiero tyle ile ma Bartunia. U nas nie ma św. Mikołaja, który zostawia wielkie paki prezentów obok łóżka. Wszystkie zabawki, którymi się bawiłem zostały zrobione przez moich rodziców własnoręcznie, bądź zrobiłem je sam z rodzeństwem lub kolegami, no może poza nowiuteńką piłką do nogi, którą dostałem od kuzyna". (i którą z zazdrości ukradli mu po tygodniu bliżej nieokreśleni osobnicy, ale ciiii, tego nie miało tu być ;))). Ku zdziwieniu mojego Męża na mojej twarzy nie wymalował się smutek czy też oznaki współczucia, nawet ze wstydem muszę się przyznać, że można było zaobserwować coś na kształt uśmiechu ]:-> W oczach zapaliły mi się iskierki, które chciały głośno wykrzyczeć: "Jeeest! Właśnie takiej odpowiedzi oczekiwałam". Chyba nie muszę pisać, że od razu zaczęłam działać w temacie i zdobywać nowe zabawkowe ciekawostki rodem z Tanzanii. Tak jak się spodziewałam większość zabawek, którymi bawią się  najmłodsi Tanzańczycy robione są przez nie własnoręcznie lub przy pomocy starszych osób.  Związane jest to w głównej mierze z wysokimi cenami oraz ubogim asortymentem. Należy jednak pamiętać, że skupiam się w tym wpisie głównie na  dzieciach zamieszkujących mniejsze miasta oraz wsie, gdyż tam w głównej mierze podtrzymywana jest tradycja własnoręcznych drobiazgów. Zabawki powstają praktycznie ze wszystkiego, ze sznurków, drutów, drzew bananowca, podartych reklamówek, a nawet zużytych opon. Nawet doszczętnie zniszczone ubranie może zamienić się w piłkę. W tym wpisie postaram się zaprezentować Wam kilka zabawko-wynalazków, które dają namiastkę dzieciństwa tanzańskim szkrabom. Od razu zaznaczam, że duża ich część jest niebezpieczna i nie polecałabym ich do zabawy żadnemu dziecku. Tutaj chcę tylko przybliżyć temat zabawek w Afryce. Na początku skupię się na tych łatwiejszych do wykonania, by przejść do tych bardziej zaawansowanych.

  • jeśli ktoś myśli, że pusta plastikowa butelka nadaje się tylko do wyrzucenia do kosza to jest w wielkim błędzie. I nie mam tu na myśli tylko wypełnionej koralikami czy też grochem butelki (jak widać na załączonej fotce, w naszym domu zrobiła ona furorę :)). Tanzańczycy wpadli na świetny pomysł wykorzystania nakrętek oraz kapsli do stworzenia innej brzęczącej grzechotki. Wystarczy wypalić dziurki w kapslach tudzież nakrętkach, połączyć je za pomocą nitki i związać. Prawda, że proste? W ten oto sposób powstaje prosta grzechotka, która swoim dźwiękiem przykuwa uwagę najmłodszych. Sama nie zdecydowałabym się na tego rodzaju zabawkę dla Bartka. Wizja rozciętej rączki lub wargi skutecznie mnie od tego odstrasza. O ile plastikowe nakrętki wydają się ciekawe, o tyle kapsle z góry skreślam.
http://knittingiris.typepad.com/knitting_iris/kids_crafts/
  • jeśli jesteśmy już w temacie kapsli to chciałam Wam przedstawić inny rodzaj grzechotki. Wystarczy przy pomocy drucika połączyć kilka gałązek oraz kapsle i mamy nową brzęczącą zabawkę. O taką. Prawda, że fajna? Dodatkowo może ona robić za instrument muzyczny :)))
http://www.african-artisans.co.uk/products/Y-Shape-Rattle.html
  • grzechotki są jedną z popularniejszych zabawek dla najmłodszych (niekoniecznie najbezpieczniejszą, jeżeli chodzi o wykonanie). Kolejną tanzańską propozycją grzechotek są wypełnione ziarnem lub kamyczkami i mocno związane np. sznurkiem drzewa bananowca. Jak to powiedział mój Mąż: "Nie musisz mieć grubego portfela, żeby sprawić tanzańskiemu dziecku radość. Wystarczy pójść na pole, obrać bananowca, troszkę pokombinować i już masz grzechotkę. I zadowolone dziecko. Simple."
http://www.brzechwa.probeanus.pl/index.php?option=com_content&view=article&id=958:wiat-marze-afrykaskich-dzieci&catid=45:projekty&Itemid=80
  • kolejna bardzo fajna manualna robótka to figurki własnoręcznie modelowane przez najmłodszych. Jak u nas królują plastelinowe i modelinowe ludki, tak w Tanzanii materiałem do wytwarzania jest glina. Gotowe figurki wrzucane są do gorącej wody, tak by w efekcie finalnym otrzymać trwalsza zabawki, które zastępują popularne klocki Lego :) Teraz wystarczy tylko nazbierać drewienek, liści oraz innych roślin, zrobić małe miasteczko i mamy super zabawę. Jedynym ograniczeniem przy tworzeniu takich stworków jest tylko wyobraźnia. Właśnie to jest coś co mi się bardzo podoba i z pewnością postaram się przemycić z Tanzanii do naszego domku - kreatywność, pomysłowość i twórcze myślenie.
http://bagienny.blox.pl/html/1310721,262146,21.html?495440
  • zarówno przed, jak i po bolesnej utracie nowiuteńkiej sklepowej piłki przez mojego Męża, podwórkowe życie towarzyskie ratował wytwór piłkopodobny, wytworzony przy pomocy reklamówki, starych zużytych ubrań lub zwykłego worka na śmieci. Ale, ale... tutaj nie ma się co śmiać. Należy pamiętać, że taka piłka wyniosła na światowe piłkarskie szczyty takie boiskowe sławy jak: Samuel Eto'o, Didier Drogba, Yaya Toure, Denis Oriech. Obiecałam sobie, że jednym z prezentów, którym obdaruję tanzańskich kuzynów Bartka będą właśnie piłki do nogi :))) A być może któryś z nich okaże się następcą Eto'o? :))
http://www.jessicahilltout.com/collections/balls/33.html
  • przy kolejnym przykładzie nie sposób nie zgodzić się z tytułowym powiedzeniem, że potrzeba jest matką wynalazków. Na potwierdzenie tych słów wystarczy spojrzeć tylko na kolejną fotkę. Od Dużej Czekoladki dowiedziałam się, że większość starszych dzieci właśnie takimi zabawkami urozmaica sobie życie w gorącej Tanzanii.
http://www.brzechwa.probeanus.pl/index.php?option=com_content&view=article&id=958:wiat-marze-afrykaskich-dzieci&catid=45:projekty&Itemid=80
  • ten oraz ostatni przykład to typowe "zabawki" znane chyba każdemu, nawet polskiemu dziecku. Jedyną różnicą jaką można zaobserwować w huśtawkach tanzańskich jest surowiec, z którego wykonane są liny oraz siodełko. Niestety w większości przypadków nie jest to takie proste jakby się to mogło wydawać. Liny tzw. kamba powstają poprzez "utkanie" ich z korzenia rośliny - mkonge, natomiast siodełko najczęściej wykonane jest z dętki lub opony (niestety nie udało mi się znaleźć fotki, na której pokazane byłyby akurat omawiane siodełko huśtawki).
http://www.dullonet.com/wp-content/uploads/2011/11/Mkonge.jpg
http://www.ingridvekemans.com/portfolio/zanzibar
  • jako, że w Tanzanii przez prawie cały rok panuje ciepły klimat, dzieciaki mają okazję wykorzystywać ten czas bawiąc się z rówieśnikami na świeżym powietrzu. Jedną z ulubionych form rozrywki tamtejszych dzieci są zabawy z dobrze znanymi nam latawcami (suahili - tiara), które wykonywane są samodzielnie przez najmłodszych z kartek papieru, foliowych reklamówek oraz sznurków. Własnoręczne wykonanie tych zabawek pobudza umysłowo oraz rozwija kreatywność małych Tanzańczyków. Mój Mąż do tej pory wspomina czasy "latawcowego" szaleństwa, a także rywalizacji. Oboje z niecierpliwością czekamy na wspólne budowanie, a następnie szybowanie podniebnymi zabawkami (hihihi, oczywiście razem z Naszym Czekoladowym Szczęściem :P).
http://www.cbc.ca/news/pointofview/2010/08/
Jak widzicie nie trzeba mieć dużo pieniędzy, żeby sprawić dziecku radość. Wystarczy otwarty umysł i sprawne ręce :) Duża część z zaprezentowanych zabawek obecna jest również w naszych polskich domach, co pokazuje, że czasami pozornie najprostsze przedmioty potrafią dać najwięcej frajdy. Jednak tak jak wspominałam na samym początku, duża część z tych zabawek nie przeszłaby w moim domu, być może jestem zbyt dużą panikarą, ale nie wyobrażam sobie metalowych i drucianych zabawek w rękach Bartusia. Nie zmienia to jednak faktu, że Afrykańczycy, z braku tak szerokiego i łatwego dostępu do zabawek, cechują się niesamowitą inwencją twórczą oraz pomysłowością. Co więcej, jak już coś mają to potrafią doceniać to w 100% i czerpać z tego mnóstwo radości. W ich przypadku prawdziwym jest stwierdzenie: "Jak się nie ma co się lubi, to się lubi co się ma". 

A ja na zakończenie pragnę Was zachęcić do manualnej zabawy ze swoimi dziećmi (chociaż jestem przekonana, że to jest zbędne, bo same doskonale o tym wiecie :)). Sama nie mogę się doczekać aż Czekoladka będzie na tyle duża, by móc bawić się plasteliną czy malować kredkami. Ach :))) Nawet ostatnio wyciągnęłam książkę do robótek ręcznych i wyobrażałam sobie wspólne tworzenie z malutką Czekoladką :)



***

10 komentarzy:

  1. u nas plastikowa butelka z fasolą w środku jest ukochaną zabawką :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Niesamowite...Moje dzieci mają zabawek w bród, a młodsza i tak za najlepsze zabawki uważa plastikowe butelki, czy kolorową flanelową pieluszkę...może niepotrzebnie, ale szkoda mi tych maluszków w Afryce

    OdpowiedzUsuń
  3. koleżanka miała to samo, wystarczy, że w kuchni jak sama przygotowywała obiad, posadziła małą wśród plastikowych misek i różnych garnków i zabawa była na 102! :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Wow :D faktycznie jak się ma fantazję, to można cudeńka stworzyć :D

    P.S. kiedyś jak jeszcze nie miałam bloga trafiłam tu do Ciebie przeglądając linki na blogu koleżanki i podczytywałam, potem przestałam, ale skoro zaczęłam prowadzić własnego bloga, to najwyższa pora wrócić i czytać regularnie :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Ile to się tez rzeczy wymysla, kiedy dziecko nie chce przestac płakać i wyszukuje się czegos, co go zainteresuje- jakie wtedy pomysły przychodzą do głowy ;) Jestem zdecydowanie zwolenniczką twórczego myślenia. I faktycznie zauważyłam, że Afrykańczycy naprawdę potrafią doceniać to co mają i bardzo o to dbają.

    OdpowiedzUsuń
  6. Butelki u nas rządzą !!! Te puste, z wodą, z guzikami i innymi gruchotami w środku :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Super te rzeczy ludzie maja swietne pomysly potrafia zrobic naprawde cos fajnego z "niczego". CO do tej grzeichotki z kapsli tez bym sie na takie nie zdecydowala ale pomysl naprawde ciekawy. Pozdrawiamy

    OdpowiedzUsuń
  8. fajnie ze sa na swiecie ludzie, ktorzy potrafia zrobic cos pieknego wlasnorecznie i ze sa dzieci, ktore z takich drobiazgow potrafia sie cieszyc - chcialabym, abysmy i my kiedys z Emka, tak potrafily "tworzyc"

    OdpowiedzUsuń
  9. Fajne te zabawki ;)
    Ja też próbuje robić z Mateuszem zabawki z niczego, np pojazdy z pudełek i nakrętek czy instrumenty czy kręgle z opakowań po jogurtach.

    Pamiętam, że jak byłam małą, mieliśmy zabawki, ale nie tyle co teraz mają dzieci. Nie było takiego wyboru. Wchodziły pierwsze barbie do pewexu ;) . Miałąm jedną, a domek, ubrania, meble sama robiłam i do tej pory pamiętam te uczucie, gdy patrzyłam na własnoręcznie zrobione zabawki. Byłam mała, ale byłam z siebie dumna, że zrobiłam to sama i nawet wyszło hehe ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. A podobno przyszłość należy do takich zabawek: Tiggly Shapes - klocki kompatybilne z iPadem, ale widzę, że dzieci niezmiennie bawi i zajmuje to samo - odkrywanie świata :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za wszystkie komentarze :)