środa, 7 września 2011

Pół świeczki na torciku Czekoladki :-)

Piszę ten wpis dzień wcześniej tj. 6.09.2011 o godzinie 20:45. Dokładnie pół roku temu robiłam przysiady na sali porodowej w celu przyspieszenia akcji porodowej i wywołania skurczy. Doskonale pamiętam, jak chodziłam w tą i z powrotem po sali w koszuli a'la dalmatyńczyk, gładząc raz po raz brzuch i co chwilę powtarzając "Ah, zapomniałam. Mam nie głaskać brzuszka". Wtedy jeszcze się nie bałam, byłam podekscytowana i ciekawa tego całego porodu. Teraz z perspektywy czasu wiem, że nie byłam przygotowana na ten ból i całą akcję. Nie mogłam uwierzyć, że coś może tak boleć. Byłam przekonana, że nie dam rady, że prędzej umrę niż urodzę. Na szczęście dałam radę i o godzinie 5:45 powitałam na tym świecie najpiękniejszy Skarb - sens mojego życia - Bartłomieja Simyu.


Aktualnie mój Orzeszek śpi sobie spokojnie przykryty kołderką, z panem Żabą w dzióbku (jak tylko go wypluje to znak, że śpi na dobre ;), uwielbiam jak to robi :))), a ja siedzę obok i czuwam nad jego snem. Zabawne, od 6 miesięcy ani razu nie odstąpiłam go w nocy, baa... niektóre spędziłam nad nim, kontrolując oddech, nieustannie walcząc z zamykającymi się ze zmęczenia oczami. Nie powiem, było ciężko, ale gra warta była świeczki.


Od 6 miesięcy wciąż złączeni jesteśmy tak jak to było, gdy był w brzuszku. W rzeczywistości pępowina została odcięta, ale w teorii wciąż jesteśmy nią połączeni. Od pół roku jesteśmy zależni od siebie. Nie potrafię zrozumieć jak przez te wszystkie lata mogłam funkcjonować bez jego obecności, bez widoku czarnych kędziorków na poduszce tuż obok mojej głowy, bez porannego uśmiechu, chwytania za rączki i radosnego gugania. Pół roku. Z jednej strony tak niewiele, a z drugiej tak dużo. Tyle wydarzyło się w naszym życiu przez ten okres. Chwile radości i chwile grozy. Pierwsze łzy (pamiętam jak się cieszyłam na ich widok, był to znak drożnych kanalików łzowych), uśmiech (najpiękniejszy prezent po ciężkich dniach spędzonych w szpitalu), strach o życie Czekoladki, nieprzespane szpitalne noce, wspólne "studiowanie" i zaliczanie egzaminów. Wszystko to wydaje się takie odległe. Pamiętam jak zmagaliśmy się z kolkami i utratami oddechu. Wtedy nie mogliśmy się doczekać aż Bartuś będzie miał pół roczku. Wciąż powtarzaliśmy: "Ech, żeby tylko dotrwać do 6 miesiąca, będzie lepiej". I jest i nie jest. Teoretycznie teraz jest silnym 7 kilowym facetem (:D), który doskonale wie czego chce i potrafi o to walczyć, a w praktyce wciąż jest moim małym Robaczkiem, który kocha przytulać się do cycusia i schronić się w ramionach Mamy, gdy jest mu źle. To jest właśnie najpiękniejsze. Że pomimo tego upływającego czasu, wciąż jesteśmy sobie tak bardzo potrzebni, nasza miłość rośnie z dnia na dzień coraz bardziej. Codziennie odkrywamy nowe rzeczy na swój temat, poznajemy siebie dogłębniej i uczymy się żyć ze sobą. Nie raz oglądam zdjęcia Czekoladki z okresu noworodkowego (wystarczy wejść do pokoju Babci Czekoladki i spojrzeć na wygaszacz ekranu komputera ;)), patrzę jak się zmienił, jak urosły mu włoski i jak nabrał ciałka. Przypominam sobie czas, gdy był niczego nieświadomą żabką, która nie potrafiła sama się przewrócić na boczek i nie mogę uwierzyć, że to wszystko naprawdę miało miejsce. Kocham jego zapach, śmiejące się oczka podczas zabawy, mocne uściśnięcie rączki na palcu podczas zwiedzania świata, bezzębny uśmiech o poranku i na dobranoc. Kocham go całego - o 6 miesięcy mocniej i wiem, że każdy dzień napełni moje serce jeszcze większą miłością. Moje cudowne Szczęście, mój mały Terrorysta, Simba król kochany, Robaczek i Żabka najsłodsza, Bobeczek, Bartolini herbu Zielona Pietruszka. Moje Czekoladowe Szczęście. Sto lat Syneczku. :*



***
Kochane moje, przypominam o konkursie organizowanym na moim blogu wraz z Lovelą. Do wygrania dwa super zestawy: proszek do prania i mleczko do prania. Więcej szczegółów TUTAJ. Zapraszam serdecznie! :)))




***

17 komentarzy:

  1. Mile wspomnienia :) A te nozki to tylko schrupac :)

    OdpowiedzUsuń
  2. ladna notatka, milo sie czyta Twoje polroczne wspomnienia sto lat dla Bartusia

    OdpowiedzUsuń
  3. Buziaczki dla półrocznego Bartusia - ale ten czas zasuwa!

    OdpowiedzUsuń
  4. Wszystkiego najlepszego! Niech rośnie zdrowo!

    OdpowiedzUsuń
  5. Piękna notka. A nóżka to tylko do schrupania ;), taka słodka ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Najlepszego :)) Oby rósł duży i zdrowiusi!

    OdpowiedzUsuń
  7. zdjęcie stópki cudne:)*

    OdpowiedzUsuń
  8. Najlepsze życzenia dla Bartusia;)Niech rośnie zdrowo!
    Czekoladowa mamusiu, zawsze będziesz czuła, że jesteście sobie potrzebni. Teraz Bartuś potrzebuje cycusia, a jak będzie starszy, to przybiegnie, byś go utuliła, gdy będzie mu źle;) Bo MAMA to najlepsze lekarstwo na całe zło:)

    OdpowiedzUsuń
  9. Ucałowanka dla Bartusia :) Niech Wam rośnie zdrowo :)
    Bardzo przyjemnie napisany post :)
    Pozdrawiam cieplutko :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Jak ten czas szybko leci. Buziaki dla was :* Wszystkiego najlepszego

    OdpowiedzUsuń
  11. Niech przez kolejne pół roczku Bartoszek rozwija się tak prawidłowo i dostarcza Wam i Nam (czytelnikom)samych radości :)

    OdpowiedzUsuń
  12. uwielbiam Twoje posty ! :)
    Bartolini ;D mówię tak czasem na mojego Bartosza ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. Kochana, przecudownie czyta sie Twoj wpis. to, jak mowisz o swoim Synku.. az czuc bijaca od Ciebie milosc i cieplo :)) sciskam bardzo mocno ;*

    zauberin2

    OdpowiedzUsuń
  14. Teraz to nim się obejrzycie a będzie roczek :)))

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za wszystkie komentarze :)