czwartek, 15 września 2011

Now I am stronger than yesterday.

Ufff. Cóż to był za dzień. Najpierw szybka wizyta u lekarza z Czekoladką (ostatnio coś często nas tam goszczą :/), a potem kierunek Kraków i moja uczelnia. Jeżeli chodzi o zdrówko Bartunia, to jest lekka poprawa. Na szczęście wczorajsze niepokojące dolegliwości minęły, pozostał katar i lekki kaszel. Dostaliśmy skierowanie do specjalisty, w celu sprawdzenia gardełka i uszek. Jest to wizyta czysto kontrolna, gdyż nasza pani doktor woli dmuchać na zimne (za co ją cenię :)) i nie chce niczego zaniedbać. Dlatego wkrótce czeka nas pierwsza wizyta z Czekoladką u laryngologa. Co więcej? Bartunia standardowo kazał się badać na stojąco, raz po raz próbując kicać. Antybiotyk poszedł w odstawkę, gdyż nie za bardzo przypasował Czekoladce (ma to po Mamie :P). 
Jeśli już wspominam o wizycie w przychodni, to nie sposób nie napisać o głupocie ludzkiej. Wybaczcie, ale inaczej tego nie umiem nazwać. Bo jak rozumiem dzieci, które podbiegają do wózka i zachwycają się kolorem skóry mojego Synka, tak nie rozumiem jak kobieta, z dwójką dzieci, może rzucić tekstem do swojego dziecka: "Patrz murzynek, idź sobie dotknij za rączkę". Chyba nie muszę pisać, że razem z Czekoladową Babcią nie wytrzymałyśmy nerwowo i zareagowałyśmy adekwatnie do sytuacji. Nie dość, że zasadziła tak rasistowski tekst, to jeszcze wysyła swoje chore, kaszlące dziecko do malutkiego niemowlaka, jak do zabawki czy do małpki w zoo. No ja się pytam, gdzie ludzie pochowali mózgi? Na jej nieszczęście, razem z Mamą jesteśmy bezpośrednie i usłyszała od nas co nieco. Ludzie obecni w przychodni stanęli za nami murem. Bo ja naprawdę rozumiem, że Ciemnoskórzy są raczej rzadkim widokiem w moim mieście, ale do jasnej ciasnej... Troszkę taktu. Grrr... znowu się zdenerwowałam. Obiecałam sobie, że od tej pory na pytania typu: "A czemu on ma taki kolor skóry?" będę odpowiadać chamsko i dosadnie. Dość uśmiechania się i zbędnego tłumaczenia. Bartek jest normalnym, pięknym chłopcem i nikt nie ma prawa tego podważać. Jestem dumna ze swojego Synka i kocham go niesamowicie. Nie dam nikomu skrzywdzić mojego dziecka, ani fizycznie, ani psychicznie. Basta.

No! Ulżyłam sobie. A teraz przechodzę do milszej części wpisu :) Tak jak pisałam na początku, po wizycie lekarskiej, po nakarmieniu i krótkiej drzemce Synka wybraliśmy się na moją uczelnię po wpis z ostatniego egzaminu i kilka innych bardzo ważnych rzeczy. I w tej chwili muszę się Wam pochwalić, że oto dzisiaj w moim indeksie zagościły piękne, tłuściutkie cyferki 4 i 5 :D:D Aaa... jakież było moje zaskoczenie, że udało mi się zdać ten przeklęty egzamin na 4,5 :))) Bo, że zdałam to wiedziałam, ale nie znałam oceny. Moja pani wykładowczyni stwierdziła, że powinna mnie przełożyć przez kolano, że się nie uczyłam wcześniej. A co mi tam. Nie będę się po raz enty tłumaczyć, że na początku Czekoladka była w szpitalu, a potem zwyczajnie nie miałam czasu. Udało się? Udało... I nieśmiało mogę Wam napisać, że w końcu jestem, ku niezadowoleniu niektórych osób z uczelni, na 5 roku :P Ach. Eureka :))) W ogóle dzisiaj jest dobry dzień, ale resztę zachowam dla siebie. Pozdrawiam serdecznie :)

***

W głowie tworzy mi się pomysł urozmaicenia bloga o tematykę życiową rodem z Tanzanii. Ale jeszcze nie wiem czy uda mi się namówić Męża do współpracy ;)))) Co o tym sądzicie?

***
Obserwujcie bloga, za niedługo kolejna niespodzianka :)))

***

10 komentarzy:

  1. Czesc!

    Gratuluje dobrej oceny!
    No, faktycznie kobieta przegiela lekko, ale ja nie nazwalabym tego rasizmem. Glupia i nietaktowna baba i obawiam sie, ze jej dzieci wyrosna na podobne jednostki.

    Duzo zdrowka dla Bartka!
    Pozdrawiam

    zuzana

    OdpowiedzUsuń
  2. pomysł świetny :) lubię czytać takie ciekawostki :)). Gratuluję 4,5 ! :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie no, zabila mnie ta pani...
    Jak mozna byc tak ograniczonym...
    Zdrowka dla Bartusia i gratulacje dla Mamy za piekne ocenki

    OdpowiedzUsuń
  4. Po pierwsze gratuluję "KUJONKO" Wiem że to nie łatwe studiować i wychowywać dziecko.

    Po drugie gratuluję odwagi, ja też bym nie dała tak obrażać synka lub kogokolwiek. Szkoda mi tych dzieci bo widocznie widać że ich matka jest ociemniała.

    Po trzecie Trzy razy TAK dla tematyki z Tanzanii :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Gratuluję oceny!
    niestety ludzie są różni :( niektórych już nie zmienimy, ale to nie znaczy, że nie trzeba im zwracac uwagi i próbować, właśnie trzeba! zwłaszcza, że słyszały to dzieci, może chociaż one coś zrozumiały na przyszłość... bo przykład od rodziców jak widać potworny.

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie rozumiem ludzi zacofanych mentalnie. Co z tego, że ktoś ma ciemną, żółtą czy białą skórę???? My mieszkamy na osiedlu gdzie ok 20% mieszkańców to Hindusi i moje dzieci pytają jedynie o to dlaczego oni inaczej mówią.. Był moment, gdy mały Stworek miał jakieś dziwne uprzedzenia, ale szybko jej wytłumaczyłam, ze każdy człowiek jest inny ale tak samo dobry.
    Gratuluję ocen!
    Pisz o Tanzanii!!!

    OdpowiedzUsuń
  7. gratuluję oceny. Masz racje że tak reagujesz. ja nie lubię gdy Witka dotykają obcy ludzie a juz nie mowa o chorych dzieciach - nóż mi się w kieszeni otwiera. No i te komentarze - ludzie nie potrafią się zachować i tego samego uczą swoje dzieci

    OdpowiedzUsuń
  8. Gratuluje oceny Prymusie! :))

    A ludzie faktycznie potrafią być w swej głupocie porażająco okrutni. Nie wiem, jak na to reagować. Ale rozumiem, że masz już dość i krzyczysz im w twarz, że tak nie wolno.

    pozdrawiam ciepło

    OdpowiedzUsuń
  9. Gratuluję dobrej oceny :)

    Są ludzie i ludziska. Zdenerwowałam się czytając wzmiankę o tej kobiecie... Od razu mi przyszło na myśl, jakby Bartek był jakims zwierzaczkiem w zoo do oglądania. Przecież Bartek to normalny człowiek. Zero taktu z jej strony.

    Ja jestem całkowicie ZA tematyką Tanzanii :)))

    OdpowiedzUsuń
  10. Słowa tej kobiety były głupie rzeczywiście, zwłaszcza biorąc pod uwagę, że chore dziecko do niemowlęcia posyłała. no i to podejście jak do okazu w zoo.... hmmm. też bym się zdenerwowała... ale sam fakt, że ludzie się przyglądają Bartulkowi, zagadują, komentują.... no cóz, po pierwsze ma ciemniejszą skórę, więc zwraca uwagę na siebie, po drugie zapewne jest śliczny i nie sposób oczu od niego oderwać, po trzecie jest malutki - a ludzie zachwycają się maluszkami, to jest chyba gdzieś głęboko zakodowane w naturze ludzkiej, może po to, by umozliwić maluchom całkowicie uzależnionym od opieki dorosłych, tak mocno uwrażliwiła dorosłych na ich urok i magnetyzm wręcz... Ja sama lubie patrzeć ukradkiem na maluchy widziane na ulicy czy gdziekolwiek (ukradkiem, bo jestem raczej nieśmiała i głupio mi wprost:), wielu ludzi chciałoby choć na chwilke przytulić niemowlę no bo.... no nie wiem, jest coś cudownego w przytulaniu tak maleńkiej istotki.. choć osobiście nie pragnę kontaktu cielesnego z obcymi dziećmi (tak jakoś mam, ani nie głaszczę, ani nie przytulam, ani nie zagaduję nawet i czasem mi się wydaje że może powinnam, tak żeby być bardziej miłą w stosunku do dzieci z osiedla, no bo inne dziewczyny często zagadują do moich, głaszczą córcie, synka chcą na ręce wziąć... mnie się to dziwne zdaje, bo jakoś nigdy nie chciałam nawet najsłodszego dziecka koleżanki głaskać po głowie, czy brac na kolana). gdy jestem gdzieś na spacerze z synkiem (6mcy) to zawsze ktoś się zachwyca, zagląda,m zagaduje... inna sprawa jak chcą brać na ręce, bo to już mnie jmi się podoba. ale że reagują zaciekawieniem i życzliwością na niemowlę, to raczej miłe, zawsze jestem tylko trochę zmieszana, gdy ktoś mówi "jaki on śliczny, wyjatkowo ładne dziecko" czy tego typu teksty, jak to o maluchach i nie wiem co odpowiedzieć... ;)
    a gdybym Was spotkała to też pewnie bym sie nie mogła napatrzyć na Bartusia i pewnie, gdybym sięodważyła, to zapytała bym czy mogę dotknąć Jego włosków (pamiętam ten wpis o wyjatkowo jedwabistych Bartulkowych włoskach :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za wszystkie komentarze :)