poniedziałek, 29 sierpnia 2011

Sungura au Masai?

Takie przewrotne pytanie na początek. Króliczek czy Masaj? O co chodzi? O tym w dalszej części wpisu. 


Wstępem do całego tematu niech będzie rozmowa mojego Męża z kolegą dzwoniącym z Tanzanii (rozmowa toczy się w języku suahili, więc nic nie rozumiem poza Masai ;)):
-A jak tam synek?
-A dobrze, właśnie zaczął wstawać i skakać. 
-Skakać? Ale, że jak? Jak Masaj?
Po tych słowach słyszałam już tylko głośny nieprzerwany śmiech Dużej Czekoladki. Nie ukrywam, że z niecierpliwością wyczekiwałam końca tej rozmowy (nie tylko ja, bo i Babcia Czekoladki była ciekawa, co tak rozśmieszyło Zięcia). Ciekawość zżerała nas od środka, cóż wywołało takie salwy śmiechu u Męża mego. Zrozumiałam wszystko, gdy usłyszałam, że mamy syna-Masaja. Wyobraziłam sobie taką Małą Czekoladkę w stroju masajskim :)))), podskakującą wysoko do góry i sama zaczęłam się śmiać. Może czas przerobić mój strój masajski w mini ubranko dla Bobcia? (o stroju masajskim chyba zrobię na dniach osobny wpis, ale nic nie obiecuję ;))

O co chodzi z tym skakaniem? Już tłumaczę. Otóż mój Simba chyba postanowił pominąć etap siadania, baaa... nawet stanie go nudzi.  Tak, tak, Dobrze czytacie. Wygląda to mniej więcej tak: pierwszy etap to tzw. "foczka", następnie chwytanie się obiema rękami przewijaka i podciąganie się co sił do góry. Ale, ale... Na tym nie koniec. Gdy już uda mu się usiąść (z naszą pomocą i asekuracją), od razu zaczyna się wkurzać, płakać i stękać, a następnie dźwigać dupkę do góry i wstawać. W momencie, gdy to osiągnie rozgląda się dumnie po domownikach i śmieje się co sił w płucach. 


Nie powiem, zaniepokoiło mnie to, w końcu ma dopiero 5 i pół miesiąca i nie powinien wyczyniać takich akrobacji. Ale jak tu hamować dziecko, gdy samo domaga się stania? Przy okazji ostatniej wizyty mojej Babci, postanowiłam zapytać co sądzi na ten temat. Usłyszałam z ust mądrzejszej osoby, że niektóre dzieci po prostu tak mają. Nie chcą siedzieć, przeskakują ten etap i od razu chcą stać. Tak było z moją Ciocią, chrzestną Małej Czekoladki (pozdrawiam :*). Babcia-Pra powiedziała także, że mam to szczęście, że Bartulek chce tylko stać... bo ciocia Magda dodatkowo kicała na kolanach, przez co wszystkim odpadały ręce i kolana. Jak się można domyślić, na reakcję Bartuni nie musiałam długo czekać. Dwa dni temu zostałam zawołana przez Mamę, w celu zobaczenia co wyprawia mój Synek. Co ujrzałam? Podskakującą raz po raz Czekoladkę, odbijającą się od kolan Czekoladowej Babci i śmiejącą się wniebogłosy. Czyli jednak Mała Czekoladka postanowiła pójść w ślady swojej chrzestnej. Od tamtego dnia, nie ma chwili, żeby Bartulek chciał spokojnie siedzieć na kolankach. W sumie jako jedyna staram się ograniczyć "kicanie" Simby na moich nogach, ale ja to sobie dużo mogę. Wystarczy posadzić Małą Czekoladkę na kolano, a ten od razu odbija się od kanapy i wybija się w góry niczym Masaj. Zaciekawiona tą nową "zabawą" Synka, postanowiłam poszukać informacji nt. kicania. Oto co znalazłam na stronie babyonline: "Inną doskonałą zabawą jest „kicanie”. Gdy tylko podtrzymasz niemowlę mocno pod paszkami, rytmicznie zacznie uginać i prostować nóżki, jak mała sprężynka. Uwielbia też podniebne loty. Połóż je na brzuszku na swoim przedramieniu i „przelećcie” przez pokój." Co ciekawe, jest to opis zabaw odkrytych w 7 miesiącu życia dziecka. Ładne rzeczy. Na innych stronach wyczytałam, że jest to normalne, niektóre dzieci tak mają i nie należy im tego zabraniać... Hmmm... Czy ktoś spotkał się z podobną aktywnością swojego Szkraba? A może faktycznie jakieś geny masajskie wkradły się w ciało mojego Dziecka? Ech, wiedziałam, że to moje rozweselanie go poprzez skakanie i krzyczenie: "Synek, patrz! Masaj! Masaj!" w poprzednich miesiącach nie mogło pozostać niezauważone przez Małego Simbę. No cóż. Sama nawarzyłam sobie tego piwa (bezalkoholowego oczywiście), więc teraz je wypiję ;)))) Plus całej sytuacji? Synek zasypia zmęczony po całodziennym skakaniu jak kamień :)))


***
mały czekoladowy słowniczek:
sungura - królik
au - czy
Masai - Masaj

***

11 komentarzy:

  1. Proszę, nie wiedziałam nic o "kicaniu". mój syn był mega leniwy, a Wiki jeszcze za mała. Ale jak sobie wyobrażę takiego malucha skaczącego i śmiejącego się w głos to mi samej uśmiech wypełza na twarz. Fajny ten Twój maluch. I ma ślicznego króliczka:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozwój dziecka to nie książka tylko unikalna publikacja :) Kumpel zaczął chodzić jak miał 7 miesięcy, mój dzieciak zaczął niedawno czworkaować i siadać, każde dziecko to inny człowiek i inne rzeczy mu się podobają i innych się uczy szybciej lub wolniej niż inne dzieci :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ciekawe jak to będzie u nas? Na razie obracamy się na boczki :))

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie przyśpieszamy, nie spowalniamy. Dzieci rozwijają się swoim tempem. Ja się tak bardzo martwiłam o Bartoszka że jakiś opóźniony jest a w ciągu doby nadrobił wszystko i to z nawiązką. Zaczął się czołgać do przodu i w tył że po mieszkaniu trzeba go szukać.

    Buziaki dla tych słodkich rączek i nóżek :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Moje obywda chlopaki to pelzaly jak zmije po podlodze za miast raczkowania doslownie tak samo sie poruszali 'pelzali' :)

    Ah te piekne maluskie raczki takie slodkie :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Maks też niedawno odkrył kicanie, a Mamę aż ręce bolą ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. U nas też było kicanie, ale nie pamiętam w którym miesiącu. Nie ma co sztywno trzymać się takich zasad, ze to ma być w 7 a tamto w 5. Ważne żeby raczkował, bo jeśli ten etap ominie to nie jest zbyt dobrze.

    OdpowiedzUsuń
  8. Swojego Szkraba jeszcze nie mam, ale identyczne zachowanie było u Wanduni, którą się opiekowałam.... ale u niej rozpoczęło się to w prawie jej 8 m-cu. Także Twój synuś szybko się rozwija :)
    Słodkie zdjęcia Małej Czekoladki z królisiem :)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Moja córcia miała identycznie - miała dokładnie 6mcy i 3dni gdy w wózku podciągnęła sie do stania podtrzymując się brzegu gondolki (oczywiście musieliśmy zaraz zrezygnować z gondoli na rzecz spacerówki i z kołyski, która ma za niskie dla stojącego dziecka poręcze, na rzecz normalnego łóżeczka niemowlęcego) i od tej pory już tylko chciała stać, w ciągu dwóch dni wyćwiczyła stanie tak, że połozona do łóżeczka robiła tylko "mig" i juz stała zadowolona. wkrótce stała trzymając się jedną ręką, chodziła wzdłuż poręczy i sięgała po zabawki leżące w łóżeczku. i calutkimi dniami skakała, czyli tak samo kicała, ale trzymając się poręczy łóżeczka. cały czas!!! wszyscy nie mogli się nadziwić. hmmm... było to zwiastunem czegoś dla mnie nie szczególnie dobrego... mianowicie córeczka jest do dziś małym wulkanem energii. nie chodzi tylko biega, nie stoi w miejscu tylko cały czas się rusza, jest w ruchu non stop i jest bardzo sprawna. oczywiście, wiąże się to wciąż z bieganiem za nią i nawet do psychologa chodzimy w celu obserwacji pod kątem ADHD. ale podobno taki ma po prostu temperament ;) no i siadać zaczęła później niż wstawać, nauczyła się siadać ze stania :) a sama chodziła dość późno biorąc pod uwagę jak wcześnie zaczęła stać, bo po skonczeniu 11mcy.
    teraz mam synka 5,5 miesięcznego i zastanawiam się jak to będzie u niego... na razie nie bierze się do siadania ani trochę, jest na etapie sowbodnego obracania się dokoła własnej osi (z pleców na brzuch i odwrotnie, robienia foczki i pełzania). no i kica też chętnie ;) po cichu mam jednak nadzieję że będzie nieco mniej żywiołowym dzieckiem niż siostrzyczka ;)

    świetny blog, czytam Was regularnie

    pozdrawiam!!!

    OdpowiedzUsuń
  10. oooo nie ma komentarza :(

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za wszystkie komentarze :)