sobota, 21 maja 2011

mtotowangu-grzechotnik.

"Simba nataka kula!". Dokładnie tak Duża Czekoladka śpiewa Małej Czekoladce, gdy ta czeka 5minut na cyca po podaniu zagęszczacza ;p A gdy to nie pomaga w ruch idą wszelakie grzechotki, których nasz Mały Simba ma pod dostatkiem. W dzisiejszym poście postanowiłam m.in. przedstawić naszą małą kolekcję:
  • chyba najbardziej ulubiona grzechotka Bobka. Na jej dźwięk momentalnie się uspokaja. Grzechotka wydaje dosyć łagodny dźwięk, jest poręczna, brak w niej widocznych niebezpiecznych elementów, no i co najważniejsze dla małego wzrokowca - jest kolorowa :) Synek wodzi za nią wzrokiem, czasami obdarowując ją bezzębnym uśmiechem. Niestety nie podam Wam firmy, bo nie pomyślałam o zachowaniu opakowania w celu późniejszej prezentacji na blogu (głupia ja...)


  • grzechotka - rybka: ta z kolei wydaje bardzo przyjemny melodyjny "grzechot". Chyba najbardziej mi przypasowała pod względem dźwięku.  Jest troszkę uboższa w kolory, ale i tak przykuwa wzrok Czekoladki. Dzięki swojej rączce jest łatwa w trzymaniu, ale co rzuca się w oczy (może nie od razu) posiada niebezpieczny "kolec" z przodu. Może służyć jako uspokajacz czy też zabawiacz, ale tylko w ręce dorosłego. Pod żadnym pozorem nie polecam zostawiania dziecka sam na sam z tą grzechotką.

  • pierwsza grzechotka Bartulka. Prosta, stosunkowo tania, kolorowa, ale nieprzyjemna pod względem dźwięku (przynajmniej dla mojego ucha). Sama też nie uspokaja Bobka, ale w połączeniu z innymi daje fajny kontrast dźwiękowy :) Ogólnie za te pieniądze ok. Firma - Canpol.

  • grzechotka - telefon: poręczna, kolorowa, przykuwa uwagę, ale niestety jej dźwięk mnie strasznie irytuje. Według mnie jest za głośna. Ajjj... ale potrafi uspokoić Synka, gdy inne przyjemne grzechotki zawodzą ;p Firma - Canpol.

  • skarpetki - grzechotki. Mój faworyt hehe, nie no żart ;p Ale naprawdę są super :) Dziecko samo może aktywnie uczestniczyć w zabawie ruszając nóżkami :)  Grzechoteczki mają miły dźwięk, ale uspokajająco raczej nie działają (nie na Bartulka ;p). Pochodzą z Rossmana :)
Hihihi... to chyba wszystkie z naszej małej kolekcji. Ogólnie polecam grzechotki do zabawy z dzieciaczkami. Ja, oczywiście jak na razie nie daję ich Czekoladce do zabawy, ale sama uspokajam/zabawiam nimi Bartusia :) A Wy macie jakieś ulubione grzechotki dla swoich dzieciaczków?

***
A co u nas? Obrączki odebrane, sukienka kupiona, buty też. A wszystko to w ekspresowym tempie pomiędzy karmieniami (miałam ok. godziny). Fryzura prawie wybrana, bukiet też. Jednym słowem:


A tutaj taka ciekawostka tanzańska wynaleziona w internecie przez Czekoladowego Dziadka:  
"W Tanzanii pan młody składając przysięgę małżeńską pod groźbą kary więzienia musi powtarzać za urzędnikiem następujące słowa:"Niech się wykrwawię, niech mnie piorun roztrzaska, niech mnie zeżre krokodyl, niech ogłuchnę i oślepnę, niech stanę się żebrakiem, jeśli oszukam lub opuszczę żonę". 
Duża Czekoladka nie wie czy to prawda, ale postara się to zweryfikować ;p

***
Co u Bartulka? Kolki, kolki, kolki... Masakra :( Biedactwo się nacierpi, a my z nim :( Jak w nocy wszystko jest ok, tak w dzień momentami jest tragedia. Czy ktoś mi powie ile to jeszcze będzie trwać??

***
Aktywność fizyczna:
rowerek stacjo - 50 min v
brzuszki - 150 v
hula hop - 35 minut v

***
mały czekoladowy słowniczek:
Simba nataka kula - Simba chce jeść.

***

13 komentarzy:

  1. Mój też uwielbia skarpety z grzechotkami :D ulubieńcem jego jest hipcio z IKEA i to dzięki niemu (chciał go chwycić) Młody nauczył się przekręcać z plecków na boczek :)

    OdpowiedzUsuń
  2. U mnie skończyły się na tydzień przed skończeniem 3 miesiąca życia, tak nagle, z dnia na dzień :) I niech nie wracają! Wytrwałości!

    OdpowiedzUsuń
  3. fajniusie takie skarpetki :-)

    OdpowiedzUsuń
  4. U nas kolki zatruwały życie i wpędzały mnie w depresję i łzy ponad 2,5 m-ca. Potem przeszły tak nagle, jak ręką odjął. Wytrwałośi Kochana J., wytrwałości i opanowania emocji, gdy jest najciężej, to naprawdę minie! Pozdrawiam. Magda B.

    OdpowiedzUsuń
  5. U nas przeszły pod koniec trzeciego miesiąca, nie mogłam się doczekać kiedy to nastąpi! Czułam się taka bezradna. A dziś moja w 1/4 czekoladka kończy pół roku i o kolkach dawno zapomnieliśmy. To wszystko minie i pojawią się nowe niespodzianki:))) Uściskasy!!!

    OdpowiedzUsuń
  6. Taka przysięga powinna być składana przez każdego przyszłego męża! i te groźby powinny być rzeczywiste żeby na prawdę nie mogli nas zostawić hahah;)

    OdpowiedzUsuń
  7. moje dziecko tez miało kolki i to właśnie w dzień i wszyscy mówili mi, że ciesz się że Ci w nocy nie płacze, nie pocieszało mnie to bo za dnia to był koszmar- płakałam razem z nim nawet po kilka godzin, potrafił nie spać i nie jeść przez cały dzień. Martwiłam się czy coś jest nie tak, raz nawet trafiłam na pomoc wieczorową, lekarz stwierdził alergie i wysłał nas do gastrologa, po badaniach okazało się, że wszystko oki tylko mały prawdopodobnie ma skazę białkową, (dokarmiałam go mlekiem modyfikowanym) Kazano mi wyłączyć z mojej diety całkowicie białko mleka krowiego, zmiana mleka modyfikowanego na hipoalergiczne, do tego probiotyki i SAB-Simplex i to wszystko razem pomogło- problemy się skończyły. Tak więc proponuje udać się po radę do pediatry może coś pomoże. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  8. U mojej córeczki kolki przeszły dopiero po 6 miesiacu życia, także różnei to bywa. pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  9. Ojej aby szybciutko przeszły te kolki. Ja miałam się z nimi zaledwie miesiąc na szczęście. Ale coś za coś. Mój maluszek cierpiał na skazę białkową. Na szczęście wyrósł z tego.

    OdpowiedzUsuń
  10. spokojnie jeszcze może jakies dwa miesiace i kolki powinny przejsc.. wiem ze brzmi tragicznie ale da sie przezyć.. a próbowałas ciepłej kąpieli na kolke Matiemu pomagała

    OdpowiedzUsuń
  11. hehe rybke i kluczyki tez posiadamy, no prosze jacy "modniacy" z nas :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Kochana zabawki supcio, kochana co zerkam do Ciebie tak strasznie przyjemnie mi się to wszystko czyta :* ale.. domagam się więcej zdjęć :) chciałabym zobaczyć zdjęcie Waszej całej trójki:* jest to możliwe?:) / beata :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Mój synuś nie miał kolek, mam nadzieję, że drugi bąbel też nie będzie miał. Podziwiam za wytrwałość w ćwiczeniach, może i mnie wystarczy motywacji (jak już będę mogła). Dzięki za zaproszenie - zaglądnęłam i już u Was zostaję :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za wszystkie komentarze :)