czwartek, 9 grudnia 2010

Prywatna siłownia naszego Synka...

Naprawdę tak się czuję. Jakbym była siłownią albo sala gimnastyczną dla naszego Synka. I to darmową. Chociaż...
Może pokrótce nakreślę sytuację - otóż mój pęcherz moczowy od jakiegoś czasu robi za worek do boksowania, a żebro za swego rodzaju drążek. Nie miałabym nic przeciwko takiej aktywności naszego Synka, gdyby nie ból, który odczuwam przy tych ćwiczeniach. Żebro mnie tak kłuje, że nawet chwilowa pozycja boczna ustalona jest męczarnią. Co najgorsze, Synek chyba naprawdę polubił kopanie w to moje żebro. Karateka jeden. ;p Nie wiem, czy traktuje je jako jakiegoś dziwnego intruza czy jak (hmm, w sumie nigdy nie widziałam na żywo prawdziwego żebra, więc może nie wygląda przyjaźnie)? Uwierz mi Skarbie, że gdybym tylko miała okazję je stamtąd wyciągnąć na czas Twojego pobytu tam, to uczyniłabym to bez chwili zawahania. 
Na samym początku napisałam, że praktycznie jest to darmowa siłownia, ale to nie do końca prawda. Dzisiaj zapłaciłeś za korzystanie z niej i to w nadmiarze :) Nawet nie wyobrażasz sobie jaki uśmiech wyskoczył mi na twarz jak tylko chwilkę popatrzyłam na te Twoje wygibasy. To był najpiękniejszy prezent dla moich oczu. Co prawda, dzieliła nas  moja powłoka brzuszna, ale czasami naprawdę czułam i widziałam Cię baaaaaaaardzo blisko :) Brzuch mi tak podskakiwał jak nigdy dotąd, nawet miałam wrażenie, że jakaś Twoja kończyna umiliła mi przez chwilkę widok :) Nie powiem, było to najpiękniejsze doznanie jakie do tej pory miałam okazję doświadczyć. Oczywiście nie liczę pierwszego kuksańca, który jest niezapomniany, ale to dzisiejsze falowanie brzucha na 100% na długo zapadnie mi w pamięci. Od razu ból stał się jakby mniejszy... pozostał tylko żal, że nie mam kamery albo aparatu, by nagrać filmik na pamiątkę. A było co uwieczniać :)))) Swoją drogą, dzisiaj podczas smarowania brzuszka doszłam do wniosku, że kocham ten mój bandziorek. Jest taki słodki, no i co najważniejsze skrywa taki cudowny, malutki Skarb :))) Ach.


Kochamy Cię z Tatusiem bardzo mocno Słoneczko! :)))))))
Jutro jedziemy się spotkać z Tatusiem, więc będziesz mógł i jego troszkę pokopać :)
Tylko mam nadzieję, że tym razem nie będzie to miało miejsca na meczu Manchester United. :P Aż zaraz sprawdzę czy przypadkiem jutro nie ma jakiegoś meczyku. Ja wiem, że Syn powinien spędzać czas z Tatą, a oglądanie piłki nożnej bardzo zbliża, ale czemu akurat Mamusia musi być w to zaangażowana? Nie lepiej poczekać na marzec? Swoja drogą, współczuję Ci Synku ;p Ja po 5 takich wieczorach mam dość piłki, ale Ty, wnioskując po Twoich intensywnych kuksańcach w trakcie tej jakże emocjonującej gry, chyba to lubisz. Za niedługo będzie okazja się o tym przekonać. :))))))))))) Can't wait! :***


A oto co dzisiaj Mała Czekoladka dostała w prezencie od Babci :)
Kolejna maskotka do kolekcji :)))) Tym razem niebieska myszka ;p


Syyyyyynkuuuuu... A czy Ty też masz taką wielką ochotę na pilau Tatusia jak Mamusia? :)))) Noooo powiedz, że tak i przekonaj jutro Tatusia do upichcenia tego dla Nas. No prooooszę. Przecież wiesz jaki masz dar przekonywania. :P Ach, dla tanzańskiego jedzenia mogłabym porzucić wszystkie słodycze świata. ;P Mniami.


***

3 komentarze:

  1. Nie ma tak dobrze. musisz się troszkę mamusia poświęcić i pooglądać z chłopakami piłkę. macie może już zaplanowane imiona dla synka? buziaki :)

    OdpowiedzUsuń
  2. oj poświęcam się, poświęcam :) wiem jakie to ważne ;p w sumie to mogę oglądać te mecze, ale w przerwach potrzebuję masażu ;p 90min bez ruchu to dla mnie męka ;p a co do imion to myślimy nad tym intensywnie, nie jestem jeszcze przekonana do żadnego w 100%, dlatego wciąż o Synku piszę jako o Małej Czekoladce ;p ale mam nadzieję, że lada chwila to się zmieni :)))) pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  3. a ja bardzo lubie ogladac mecze nie tylko pilkarskie, maz nie za bardzo ale mam nadzieje ze corke jakos przekonam

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za wszystkie komentarze :)